Pasownie i na szyku - tak mówiono kiedyś w Łodzi. Wiesz, co to znaczy? [ŁODZIANIZMY]

W dawnej Łodzi - związanej nierozerwalnie z przemysłem włókienniczym - zwracano uwagę na elegancki i wytworny wygląd. Jak komentowano wzbudzające podziw stroje? Brzmiało to zupełnie inaczej niż dziś!

moda, buty, retro
Gdy ktoś się wytwornie wystroił, mówiono, że jest „na szyku”, fot. ENVATO ELEMENTS

Łódzki przemysł produkował dawniej na dużą skalę przędzę, sukno, tkaniny, koronki czy galanterię, ale ubiorami zajmowały się głównie warsztaty krawieckie, których w mieście były setki. Nie istniała w zasadzie masowa, zunifikowana wytwórczość gotowej odzieży. Ubrania były szyte na miarę z wybranych materiałów i – jak mówiono dawniej – pasowane, czyli dopasowane indywidualnie do figury oraz skrojone według panujących modnych wzorów. Były pasowane futra, płaszcze, suknie, sukienki, fraki, spodnie, marynarki, kamizelki, a gdy ktoś się wytwornie wystroił, mówiono wówczas, że jest „na szyku”, czyli bardzo elegancki. Można było zaprezentować się i pójść w miasto – zwłaszcza na tzw. bigiel, czyli centralny odcinek Piotrkowskiej. Wtedy było „pasownie” i na szyku, a dodatkowo jeszcze – dla podwyższenia i smukłości – najlepiej na „obczasach” lub „obczasikach”, jak dawniej w Łodzi mówiono.
 

ZOBACZ TAKŻE