Piątek 13 nie taki straszny. ŁKS Łódź pokonał na własnym stadionie Pogoń Siedlce

W piątek, 13 września, w meczu 9. kolejki Betclick 1. Ligi ŁKS Łódź nie bez trudów pokonał Pogoń Siedlce 2:0. Goście, zwłaszcza w pierwszej połowie spotkania postawili ciężkie warunki, jednak 3 punkty zostają przy al. Unii Lubelskiej 2.

Piłkarz ŁKS Łódź
ŁKS Łódź pokonał Pogoń Siedlce, fot. ŁKS Łódź

ŁKS Łódź rozpoczął spotkanie ofensywnie. Już po kilku sekundach drużyna wywalczyła rzut rożny, a pierwszy celny strzał oddał Dankowski w 2. minucie spotkania. W 5. minucie powinno być 1:0. Z lewej strony cudownie dośrodkował Młynarczyk, jednak Feiertag trafił w słupek. W 7. minucie pierwszą groźną akcję przeprowadziła Pogoń Siedlce, a to za sprawą rzutu wolnego z lewej strony pola karnego, po którym w polu karnym łodzian doszło do zamieszania. W 14. minucie sam na sam z Aleksandrem Bobkiem wyszedł Demianiuk, który otrzymał wspaniałe podanie ze środka pola, jednak fatalnie spudłował. Kolejną, jeszcze lepszą sytuację, również sam na sam z bramkarzem, Demianiuk zaprzepaścił w 17. minucie. Bramka jednak nie zostałaby uznana, gdyż sędzia dopatrzył się spalonego.

Nie sposób nie zauważyć, że po pierwszych pięciu intensywnych minutach ŁKS to siedlczanie stali się drużyną groźniejszą - wszystko za sprawą wyższego wyjścia z własnej połowy boiska, pressingu i wyczucia tego, gdzie pojawiały się wolne sektory boiska. Kolejne minuty spotkania były spokojniejsze, jednak, co warte odnotowania, wiele z pozoru niegroźnych stałych fragmentów gry Pogoni kończyło się strzałami na bramkę ŁKS. Pierwszy gol padła w 39. minucie meczu - nieoczekiwanie to gospodarze objęli prowadzenie. Świetnie z lewej strony dośrodkował Głowacki, a piłkę głową do siatki skierował Feiertag, który zrehabilitował się za sytuację z początku meczu. W doliczonym czasie pierwszej połowy sytuacja Pogoni Siedlce znacznie się skomplikowała. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę, za faul otrzymał Milasius. Wynik 1:0 utrzymał się do przerwy.

Spokojniejsza druga połowa

ŁKS kapitalnie wszedł w drugą połowę meczu. W 47. minucie po raz kolejny z lewej strony w pole karne dośrodkował Głowacki, tym razem po ziemi, do piłki na 11. metrze dopadł Arasa i bez problemu umieścił ją w siatce. Łodzianie nie chcieli na tym poprzestać i ciągle nacierali na pole karne Pogoni, która po nie potrafiła odnaleźć się po stracie zawodnika. 

W 57. minucie wydarzyło się to, czego z przebiegu gry trudno było się spodziewać. Demianiuk dynamicznie wpadł w pole karne podopiecznych trenera Jakuba Dziółki, po czym został sfaulowany przez Arasę. Sędzia bez wahania wskazał na wapno. Do jedenastki podszedł sam poszkodowany i… nie wykorzystał swej szansy! Aleksander Bobek wyczuł róg, w który strzelał napastnik. W 66. minucie powinno być 3:0. Ełkaesiacy wyszli z kontrą, jednak Młynarczyk źle opanował piłkę w polu karnym i nie zdołał oddać strzału. Kolejna dogodna okazja na podwyższeniu prowadzenia miała miejsce w 75. minucie meczu. Balić wpadł w pole karne, oddał płaski strzał, jednak Pruchniewski końcem stopy wybił futbolówkę na rzut rożny. W ostatnim kwadransie przebieg meczu się nie zmienił. Gospodarze bezskutecznie atakowali zrezygnowanych zawodników gości, jednak nie byli w stanie trafić do siatki po raz trzeci.

ŁKS Łódź: Bobek – Dankowski, Gulen, Tutyskinas (67' Wiech), Głowacki – Mokrzycki (82' Alastuey), Kupczak, Wysokiński (67' Pirulo) – Arasa (72' Zając), Feiertag, Młynarczyk (72' Balić)

Bramki: 39' Feiertag, 47' Arasa 

ZOBACZ TAKŻE