„Rant” to znane słowo pochodzące z języka niemieckiego oznaczające „brzeg”, „krawędź”. Wywołuje skojarzenia raczej z czymś ostrym, kanciastym, ale w łódzkim słowniku wstępuje także jako okrągłe ciasto będące podstawą tortu. Gospodynie mawiały, że kupują gotowy rant, robią krem, przekładki i tort gotowy, a w sklepach także dziś można kupić biszkoptowe ranty różnej wielkości.
Jeśli chodzi o słodkości czy inne przysmaki, to zwykle mówimy, że smaczne rzeczy rozpływają się w ustach, choć dawniej w Łodzi używano także określenia, że pyszności rozchodzą się w ustach. A kto był łasuchem albo przesadził ze słodkościami, to – mówiąc po łódzku i nieco po krawiecku – mógł się rozfasować, czyli przybrać na wadze i przytyć.