Rzeź łódzkich lasów. Dlaczego wycięto miejskie drzewa? [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

O tym, że Łódź wyrosła wśród lasów, świadczą chociażby stare miejscowe nazwy: Polesie, Dąbrowa, Olechów czy Chojny. Pierwotną puszczę łódzką karczowano najpierw pod pola uprawne i tkackie osady, a potem pod fabryki, pałace i kamienice „ziemi obiecanej”. Jedna z największych wycinek miejskich lasów miała miejsce podczas I wojny światowej.

Wyrąb lasu
Wyrąb lasu, fot. z zasobów Archiwum Państwowego w Łodzi
8 zdjęć
Wyrąb lasu
I wojna światowa. Rozdawnictwo drewna
Mapa Łodzi z 1913 r. Stan miejskich lasów przed wycinką podczas I wojny światowej
Mapa Łodzi z 1915 r. - zaznaczona skala wycinki drzew
Skład węgla. I wojna światowa
ZOBACZ
ZDJĘCIA (8)

Działania wojenne niemal całkowicie odcięły Łódź od dostaw węgla. Surowiec, który w niewielkiej ilości docierał do miasta, był bardzo złej jakości, gdyż zawierał zbyt dużo miału. Wielkie przemysłowe miasto potrzebowało codziennie ok. 300 wagonów węgla. Z powodu braku opału stanęły łódzkie fabryki, nie starczało go do ogrzania mieszkań, szpitali i przytułków. Wyziębieni ludzie łakomym wzrokiem spoglądali na drzewa w miejskich lasach na Polesiu Konstantynowskim (obecny park na Zdrowiu), na Widzewie (teren między parkiem 3 Maja a al. Piłsudskiego) czy w parkach Źródliska i Poniatowskiego.

Wielka wycinka

Po opuszczeniu Łodzi przez wojska rosyjskie na stacji Łódź Kaliska zostało ledwie 100 wagonów z węglem. Pozostawione bez ochrony natychmiast stały się łupem mieszkańców. Tłum rzucił się nie tylko na węgiel, ale i na przyległy do dworca las (Polesie 

Konstantynowskie). Od powalanych drzew zginęły dwie osoby. Władze cywilne Łodzi zdecydowały o wycięciu całego kompleksu leśnego i przekazaniu drewna do Komisji Opałowej. I tak zniknął pierwszy, lubiany przez mieszkańców las, a wkrótce wycięto kolejne. Do prac przy wyrębie zatrudniano bezrobotnych. Las Konstantynowski zmniejszył się z 400 do 115 ha. Na mapie Łodzi z 1915 r. widać skalę zniszczeń w drzewostanie.

Z terenu miasta znikały nie tylko drzewa – szybko rozebrano drewniane płoty i ogrodzenia łódzkich fabryk oraz żydowskie kuczki. W piecach palono czym się dało, choćby starym pieczywem czy wojskowymi sucharami.

Na opał dla łodzian

Drewno z lasów szło przede wszystkim na opał do tanich kuchni dla bezrobotnych i biednych, szpitali, więzień, przytułków dla bezdomnych i ochronek dla kalek czy dzieci, na potrzeby wojsk niemieckich czy rosyjskich. Rozdawano go też mieszkańcom. Szacowano, że w mieście było 75 tys. rodzin całkowicie pozbawionych środków do życia. Zdarzało się samowolne rabowanie lasu, dochodziło do krwawych starć tłumu z pilnującymi drzew strażnikami. W miejscu wyciętych lasów urządzano zagony na kartofle, kapustę, marchew, groch czy buraki. Nigdy w pełni nie odtworzono obszarów leśnych utraconych podczas I wojny światowej. Miasto pozyskało jednak nowe leśne kompleksy, choćby Las Łagiewnicki.

ZOBACZ TAKŻE