Droga Anny Becherka od wysoko wyspecjalizowanego pracownika korporacji do artystki na samozatrudnieniu była długa i zaskakująca. Zanim zajęła się najpierw hobbystycznie, a potem zawodowo, tworzeniem obrazów z kabli, pracowała w wielu prężnie działających firmach. Przez ponad 20 lat była HR managerem, czyli pracowała w kadrach. Wykładała także administrację personalną na Uniwersytecie Łódzkim.
– W momencie, kiedy zdecydowałam się na zmianę, byłam ugruntowana zawodowo, z ogromnym doświadczeniem i dużymi sukcesami w mojej dziedzinie – wspomina Anna Becherka.
Skąd zatem wziął się pomysł, by wszystko zmienić i postawić na jedną, zupełnie inną od dotychczasowych, kartę?
Po kablu… do kłębka
Anna zaczęła korzystać z warsztatów rozwojowych, czytać książki o takiej tematyce, uprawiać jogę. Czegoś szukała… albo to coś, szukało jej. W końcu zdecydowała, że hobbystycznie pójdzie na studia podyplomowe z aranżacji wnętrz na łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych. Tam zaczęła się realizować twórczo.
– Te moje studia były ogromną frajdą i świetną zabawą. Wróciłam do czasów dzieciństwa, do tego, co robiłam jako dziecko i w pewnym momencie na zajęciach poczułam się, jakbym znów była u siebie w domu – opowiada Anna Becherka.
Było to na zajęciach u profesor Jolanty Rudzkiej-Habisiak z kreatywnego przetwarzania materiałów. Zadaniem było wybrać jedno z tworzyw i przekształcić je na nowo, zmieniając funkcjonalność materiału. Anna sprawdzała folię, papier, ale dopiero kable ją zainspirowały.
– To jest niezwykłe, że wędrujesz przez całe życie i nagle zaczynasz coś robić, a to okazuje się tak proste i tak potrzebne, jak oddychanie. Wtedy, na zajęciach, zrodziło się marzenie, żeby kiedyś mieć pracownię i swoją galerię – przyznaje artystka. I dodaje: – Ale dystans pomiędzy moją tamtą teraźniejszością a marzeniem był ogromny.
Studia to lata 2015–2016. Wciąż pracowała wtedy w korporacji, a równolegle tworzyła swoją sztukę. Jedną z prac wysłała na konkurs Eco Made Festival, w którym zdobyła pierwszą nagrodę.
Zmiana
Artystka zmieniła firmę, z jednej korporacji przeszła do innej. Jednak taka zmiana okazała się niewystarczająca. Wciąż czegoś jej w życiu brakowało. W pewnym momencie powiedziała sobie „dość”. Odeszła z pracy, postanowiła odpocząć i zastanowić się, co dalej?
– Wiedziałam wtedy bardzo dobrze, czego w życiu nie chcę robić, ale bałam się odpowiedzi na pytanie, co chcę robić? Ta niosła mnie w stronę mojego marzenia o pracowni połączonej z galerią – opowiada Anna.
Spacerując ulicami Łodzi, trafiła na ul. Tymienieckiego, do Art Inkubatora. Zgłosiła się do konkursu, równolegle zdobyła dofinansowanie do swojej działalności. I tak w 2019 r. spełniła swoje marzenie – otworzyła jako rezydentka w Art Inkubatorze swoją pracownię połączoną z galerią z jej pracami.
Tylko kable
Z czasem oprócz obrazów artystka zaczęła także tworzyć biżuterię.
– Nie chciałam, żeby po mojej pracy pozostawały jakieś odpady, resztki. Dlatego z tego, z czego nie skorzystałam przy tworzeniu obrazu, zaczęłam robić biżuterię. Tu się nic nie marnuje – uśmiecha się Anna.
I tak z tworzyw recyklingowych powstaje biżuteria, torebki i te, które były pierwsze, czyli obrazy. Kiedy ktoś słyszy, że obraz został wykonany z kabla, może uznać, że nie będzie on atrakcyjny, a wręcz brzydki. A tymczasem odbiorcy wystaw Anny Becherki często pytają: Czy pani tutaj powkładała jakieś kryształki? Anna odpowiada: Nie, to tylko kable.
INFO
Sztukę Anny Becherki oraz innych artystów – twórców będzie można oglądać podczas kiermaszu artystycznego 3 kwietnia, w godzinach 11:00–19:00 w Art Inkubatorze przy Tymienieckiego 3.