Rzuciła korporację i tworzy sztukę z kabli. Anna Becherka i jej niezwykłe dzieła

Swoją sztukę zaczęła tworzyć najpierw hobbystycznie. Z czasem okazało się, że obrazy tworzone z kabli to pasja, dla której postanowiła rzucić pracę w korporacji.

fot. archiwum prywatne
Anna Becherka
10 zdjęć
fot. archiwum prywatne
fot. archiwum prywatne
fot. archiwum prywatne
fot. archiwum prywatne
fot. archiwum prywatne
ZOBACZ
ZDJĘCIA (10)

Droga Anny Becherka od wysoko wyspecjalizowanego pracownika korporacji do artystki na samozatrudnieniu była długa i zaskakująca. Zanim zajęła się najpierw hobbystycznie, a potem zawodowo, tworzeniem obrazów z kabli, pracowała w wielu prężnie działających firmach. Przez ponad 20 lat była HR managerem, czyli pracowała w kadrach. Wykładała także administrację personalną na Uniwersytecie Łódzkim. 

W momencie, kiedy zdecydowałam się na zmianę, byłam ugruntowana zawodowo, z ogromnym doświadczeniem i dużymi sukcesami w mojej dziedzinie wspomina Anna Becherka.

Skąd zatem wziął się pomysł, by wszystko zmienić i postawić na jedną, zupełnie inną od dotychczasowych, kartę?

Po kablu… do kłębka

Anna zaczęła korzystać z warsztatów rozwojowych, czytać książki o takiej tematyce, uprawiać jogę. Czegoś szukała… albo to coś, szukało jej. W końcu zdecydowała, że hobbystycznie pójdzie na studia podyplomowe z aranżacji wnętrz na łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych. Tam zaczęła się realizować twórczo. 

Te moje studia były ogromną frajdą i świetną zabawą. Wróciłam do czasów dzieciństwa, do tego, co robiłam jako dziecko i w pewnym momencie na zajęciach poczułam się, jakbym znów była u siebie w domu opowiada Anna Becherka.

Było to na zajęciach u profesor Jolanty Rudzkiej-Habisiak z kreatywnego przetwarzania materiałów. Zadaniem było wybrać jedno z tworzyw i przekształcić je na nowo, zmieniając funkcjonalność materiału. Anna sprawdzała folię, papier, ale dopiero kable ją zainspirowały. 

To jest niezwykłe, że wędrujesz przez całe życie i nagle zaczynasz coś robić, a to okazuje się tak proste i tak potrzebne, jak oddychanie. Wtedy, na zajęciach, zrodziło się marzenie, żeby kiedyś mieć pracownię i swoją galerię przyznaje artystka. I dodaje: Ale dystans pomiędzy moją tamtą teraźniejszością a marzeniem był ogromny.

Studia to lata 20152016. Wciąż pracowała wtedy w korporacji, a równolegle tworzyła swoją sztukę. Jedną z prac wysłała na konkurs Eco Made Festival, w którym zdobyła pierwszą nagrodę.

Zmiana

Artystka zmieniła firmę, z jednej korporacji przeszła do innej. Jednak taka zmiana okazała się niewystarczająca. Wciąż czegoś jej w życiu brakowało. W pewnym momencie powiedziała sobie „dość”. Odeszła z pracy, postanowiła odpocząć i zastanowić się, co dalej?

Wiedziałam wtedy bardzo dobrze, czego w życiu nie chcę robić, ale bałam się odpowiedzi na pytanie, co chcę robić? Ta niosła mnie w stronę mojego marzenia o pracowni połączonej z galerią opowiada Anna.

Spacerując ulicami Łodzi, trafiła na ul. Tymienieckiego, do Art Inkubatora. Zgłosiła się do konkursu, równolegle zdobyła dofinansowanie do swojej działalności. I tak w 2019 r. spełniła swoje marzenie otworzyła jako rezydentka w Art Inkubatorze swoją pracownię połączoną z galerią z jej pracami. 

Tylko kable

Z czasem oprócz obrazów artystka zaczęła także tworzyć biżuterię.

Nie chciałam, żeby po mojej pracy pozostawały jakieś odpady, resztki. Dlatego z tego, z czego nie skorzystałam przy tworzeniu obrazu, zaczęłam robić biżuterię. Tu się nic nie marnuje uśmiecha się Anna.

I tak z tworzyw recyklingowych powstaje biżuteria, torebki i te, które były pierwsze, czyli obrazy. Kiedy ktoś słyszy, że obraz został wykonany z kabla, może uznać, że nie będzie on atrakcyjny, a wręcz brzydki. A tymczasem odbiorcy wystaw Anny Becherki często pytają: Czy pani tutaj powkładała jakieś kryształki? Anna odpowiada: Nie, to tylko kable. 

INFO

Sztukę Anny Becherki oraz innych artystów twórców będzie można oglądać podczas kiermaszu artystycznego 3 kwietnia, w godzinach 11:0019:00 w Art Inkubatorze przy Tymienieckiego 3.

ZOBACZ TAKŻE