Mecz zaczął się od wzajemnego badania – nikt nie chciał specjalnie ryzykować. Pierwszy wyłamał się ŁKS. Centrostrzał Milana Spremo z największym trudem obronił Krzysztof Bąkowski. Drugą dobrą sytuację ŁKS miał w 12. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zgrywał Michał Trąbka, dobrze zareagował bramkarz Stali, a dobitkę zmarnował Maciej Dąbrowski. W kolejnych minutach mecz znacznie stracił na jakości. Obie drużyny grały mocno chaotycznie, nie potrafiły wypracować klarownych sytuacji. Ta monotonia została przełamana w 37. minucie. Michał Trąbka odebrał piłkę przed polem karnym, zagrał do Bartosza Szeligi, a ten w dogodnej sytuacji mocno przestrzelił. W pierwszej części gry nie oglądaliśmy więcej bramkowych sytuacji.
Jedna sytuacja to za mało
Druga połowa zaczęła się od znakomitej akcji Nelsona Balongo. Belg znalazł się w sytuacji sam na sam z Bąkowskim, jednak przegrał ten pojedynek. Znów na długie minuty mecz stracił tempo. Jeżeli dochodziło do strzałów, to były one niecelne. Brakowało dokładności pod bramkami, szwankowało ostatnie podanie. Zmiany niewiele wnosiły na boisko. Stipe Jurić w polu karnym był tak samo zdezorientowany jak Balongo, a debiutujący Maciej Śliwa wyglądał na nieco zagubionego. Powoli wszyscy godzili się z remisem po niewiarygodnie nudnym spotkaniu, ale w doliczonym czasie gry piłkę do siatki siłą woli wepchnął Vladyslav Okhronchuk. Z rożnego dośrodkował Dankowski, a w zamieszaniu w polu karnym odnalazł się najlepiej właśnie Ukrainiec. Dzięki temu zwycięstwu ŁKS wciąż ma dwa punkty przewagi nad Ruchem Chorzów i osiem punktów nad Wisłą Kraków oraz Termalicą.
90+1' Okhronchuk
Bobek – Dankowski, Dąbrowski, Marciniak, Spremo – Mokrzycki (88’ Janczukowicz), Trąbka (72’ Okchronchuk), Kowalczyk – Pirulo, Szeliga (62’ Ślwia), Balongo (62’ Jurić)