Widzew Łódź ograł Piasta Gliwice. Zespół Janusza Niedźwiedzia punkt od podium!

Drużyna Janusza Niedźwiedzia zanotowała kolejne wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie. Widzew Łódź dzięki niemu zbliżył się do ekstraklasowego podium na odległość zaledwie jednego punktu. Beniaminek po dwunastej serii gier zajmuje wysokie, piąte miejsce w ligowej tabeli.

fot. Marcin Bryja
Piast Gliwice - Widzew Łódź 1:2
4 zdjęcia
fot. Marcin Bryja
fot. Marcin Bryja
fot. Marcin Bryja
ZOBACZ
ZDJĘCIA (4)

Niedawno świętowali zdobycie mistrzostwa Polski, dziś znajdują się w strefie spadkowej. Piast Gliwice pod wodzą Waldemara Fornalika w tym sezonie wciąż szuka formy i miał nadzieję znaleźć ją w starciu z beniaminkiem z Łodzi. Zwycięstwo pozwoliłoby gospodarzom wydostać się nad czerwoną linię w tabeli, ale czerwono-biało-czerwoni nie przyjechali na stadion przy Stefana Okrzei 20, by na to pozwolić. Po zwycięstwach z Cracovią i Stalą Mielec, a także remisie z wicemistrzem oraz zdobywcą Pucharu Polski, Rakowem Częstochowa, chcieli zdobyć kolejne punkty.

Prowadzenie do przerwy

Ta sztuka się udała, choć tuż po pierwszym gwizdku sędziego bardzo groźnie zaatakowali piłkarze Fornalika. Nieporozumienie Henricha Ravasa i Patryka Stępińskiego mógł wykorzystać Jorge Felix, ale hiszpański napastnik gospodarzy pomylił się przy strzale do opuszczonej przez golkipera bramki. Na to dobrze odpowiedzieli widzewiacy, dwukrotnie po stałych fragmentach gry egzekwowanych przez Juliusza Letniowskiego. Najpierw Bartłomiej Pawłowski minimalnie chybił po uderzeniu głową, a w 7. minucie do siatki tą częścią ciała trafił Martin Kreuzriegler, ale Austriak był na pozycji spalonej.

Pawłowski próbował pokonać Frantiska Placha płaskim strzałem, później był adresatem podania piętą Jordiego Sancheza, ale wciąż utrzymywał się w Gliwicach bezbramkowy remis. Do 27. minuty. Wtedy to świetnie podaniem górą znalazł Sancheza Patryk Stępiński. Piękne przyjęcie Hiszpana sprawiło, że mógł od razu oddawać strzał wolejem. Plach był przy nim bezradny. Widzew prowadził, a wynik do przerwy nie uległ zmianie.

Zwycięstwo po nerwowej końcówce

Po zmianie stron, w 60. minucie Sanchez szukał w polu karnym Pawłowskiego, ale ostatecznie odebrał piłkę defensorowi gospodarzy i podał ją Ernestowi Terpiłowskiemu. Młodzieżowiec w drużynie Janusza Niedźwiedzia uderzył z okolic szesnastki, ale jego strzał powędrował tuż nad poprzeczką bramki Piasta. Gospodarze mieli optyczną przewagę, ale groźniej atakowali goście. Jeden z licznych kontrataków Widzewa zakończył się minimalnie niecelnym strzałem Kristoffera Normanna Hansena. 

Norweg nie pomylił się za drugim razem, w 82. minucie. Znów z dobrej strony pokazał się Sanchez, który ruszył z piłką na bramkę Placha. Podał do Hansena, a ten zatańczył z piłką w polu karnym gospodarzy. Ośmieszył obrońców, zakładając siatkę jednemu i nabierając na zamach drugiego, po czym spokojnie uderzył w długi róg bramki. Widzewiacy byli już bardzo blisko zwycięstwa, ale w końcówce meczu kibice RTS przeżywali nerwowe chwile. Wszystko przez to, że tuż przed końcem spotkania najprzytomniej w polu karnym zachował się były piłkarz Widzewa, Michael Ameyaw, który w zamieszaniu podbramkowym z bliska wpakował piłkę do siatki. Piast nie zdołał jednak wyrównać, a trzy punkty pojechały do Łodzi.

Piast Gliwice – Widzew Łódź 1:2 (0:1)

27’ Jordi Sanchez

82’ Kristoffer Normann Hansen

90’ Michael Ameyaw

ZOBACZ TAKŻE