Wielki przemysł, wielki… kryzys. Problemy przedsiębiorstw w Łodzi w okresie międzywojennym

Po odzyskaniu niepodległości przedsiębiorstwa łódzkie znalazły się w wyjątkowo trudnej sytuacji. Wpłynęły na to przede wszystkim grabieże i straty wojenne oraz utrata ważnych rynków wschodnich.

Łódzkie przedsiębiorstwa
Wielki przemysł, wielki… kryzys, fot. Archiwum Państwowe w Łodzi
3 zdjęcia
Łódzkie przedsiębiorstwa
Łódzkie przedsiębiorstwa
ZOBACZ
ZDJĘCIA (3)

Mimo że łódzkie fabryki w znacznej części należały do niemieckich przedsiębiorców, zostały ograbione z surowców, gotowych towarów, a nawet maszyn. Zdarzenia te nie zrujnowały jednak Łodzi, która w latach 20. XX w. wciąż zajmowała wiodącą pozycję jako ośrodek przemysłu włókienniczego.

Odbudowa gospodarki

W Łodzi znajdowały się siedziby największych domów handlowych z branży włókienniczej, działali agenci światowych firm zaopatrujących przemysł włókienniczy w barwniki, maszyny i surowce. Gospodarka w Łodzi ruszyła już wiosną 1919 r. Potrzebna była jednak  modernizacja parku maszynowego i wzornictwa. Przez całe dwudziestolecie międzywojenne czynione były próby wejścia na chłonny rynek wschodni. Na przeszkodzie stały polityka i relacje z ZSRR, choć wcześniej ponad 50 proc. bawełny zużywanej przez łódzki przemysł pochodziło z Rosji. Rozmowy o współpracy zakończyły się fiaskiem. Pierwszą umowę na zakup bawełny podpisano dopiero w 1939 r. Na rynek Rosji sowieckiej docierało kilka procent, a główne kierunki eksportu stanowiły kraje bałtyckie, niektóre państwa Europy Zachodniej i w niewielkim stopniu Ameryka Południowa.

Nowe zagrożenia

Najbardziej rozbudowana była branża bawełniana – produkcja tkanin i przędzy. Konkurencyjne okazały się również łódzkie wyroby wełniane i tkaniny jedwabne. Pod koniec lat 20. XX w. (tuż przed wielkim kryzysem) w Łodzi funkcjonowały 32 przedsiębiorstwa zatrudniające powyżej 500 robotników (47% wszystkich włókniarzy). Najwięcej pracowników zatrudniały zakłady K. Scheiblera i L. Grohmana – 10 tys. ludzi. Przemysł wełniany stanowiły firmy średniej wielkości, a drukowanie czy barwienie tkanin były zlecane. W latach 1922–1925 nastąpiła stagnacja, spowodowana hiperinflacją i brakiem kredytu. Liczba przedsiębiorstw od razu zmniejszyła się o połowę. Najlepsze czasy dla łódzkiego przemysłu nastąpiły po 1926 r., kiedy to w Łodzi pojawiły się nowe branże: pończosznictwo, dziewiarstwo, produkcja pasmanterii i worków jutowych.

Czasy wielkiego kryzysu

Pod koniec lat 20. XX wieku Polska – podobnie jak wiele innych krajów na świecie – dotknięta została kryzysem gospodarczym, spowodowanym przez załamanie na giełdzie nowojorskiej 29 października 1929 r. Rok 1930 przyniósł fatalny sezon handlowy, a wielu łódzkim fabrykom i kupcom groziło bankructwo. Domagano się pomocy rządowej. Kryzys ogarnął nie tylko przemysł włókienniczy, ale także budowlany i metalowy. Od grudnia 1930 r. do lutego 1931 r. zamknięto ponad 200 fabryk. Np. w Zjednoczonych Zakładach K. Scheiblera i L. Grohmana liczba robotników zmniejszyła się z 9388 do 1241. Następowały masowe bankructwa małych i średnich przedsiębiorstw, zwalniano tysiące robotników. W 1931 r. wzmógł się proces kartelizacji. W sierpniu tego roku prezes Widzewskiej Manufaktury Oskar Kon wystąpił z propozycją stworzenia koncernu kilkunastu wielkich przedsiębiorstw w Łodzi, a pogłębiający się kryzys wzmagał konkurencję.

Łódzkie kartele

Państwo, chcąc opanować kryzys, rozpoczęło proces regulacji. Popierano tworzenie karteli, czyli organizacji przedsiębiorców, określających wysokość produkcji i cenę za produkt finalny. Obecnie takie działania określa się mianem zmowy i są one nielegalne. W gospodarce międzywojennej były jednak ważnym instrumentem regulującym rynek. W 1926 r. powstała m.in. Konwencja Przędzalń Wełny Czesankowej w Państwie Polskim, do której  należało 12 przędzalni w kraju, dysponujących większością mocy produkcyjnych w tej gałęzi przemysłu. W 1929 r. zawiązano  Zrzeszenie Producentów Przędzy Bawełnianej w Polsce z udziałem 40 fabryk z tej branży i praktycznie to zarząd kartelu ustalał ceny przędzy. Na rynku łódzkim pojawiło się wiele małych firm, głównie tkalni, które mogły szybciej reagować na zmieniającą się koniunkturę i łatwiej przetrwać czasy kryzysu, także w kolejnych latach.

ZOBACZ TAKŻE