Zakaz plucia w Łodzi. Tak dawniej przeciwdziałano epidemii gruźlicy [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Sto lat temu Rada Miejska wprowadziła w Łodzi zakaz plucia w miejscach publicznych. Łodzianie pluli, gdzie popadnie: na ulicach, w parkach, na podłogi w budynkach użyteczności publicznej czy w klatkach schodowych kamienic. Często zdarzały się przypadki, że przechodzień opluł przechodnia.

Zakaz plucia - plakat/ulotka
Plakat/ulotka, fot. Biblioteka Narodowa
6 zdjęć
Zakaz plucia - plakat/ulotka
Poczekalnia dworca PKP w Grudziądzu ze spluwaczkami
Spluwaczka osobista
Spluwaczka
Prewentorium dla łódzkich dzieci
ZOBACZ
ZDJĘCIA (6)

Wprowadzony przez Radę Miasta w 1924 roku zakaz plucia dotyczył: sklepów, biur, zakładów pracy, szkół, hoteli, cukierni, restauracji, pensjonatów, zakładów kąpielowych – łaźni, zakładów fryzjerskich, teatrów, kin, sal odczytowych, poczekalni, wagonów tramwajowych. Zakaz dotyczył też korytarzy i klatek schodowych w budynkach. Władze miasta zobowiązały właścicieli kamienic do zaopatrzenia się w spluwaczki oraz do wywieszania stosownych plakatów informujących o zakazie plucia na podłogę. Decyzja radnych natychmiast spotkała się krytyką lokalnej prasy:

„A kiedy przestaniemy sobie wzajemnie pluć w twarz?”  –  pytał ironicznie dziennikarz „Expressu Wieczornego Ilustrowanego”. Jego zdaniem zamiast plakatów z napisem „nie pluć na podłogę” powinny pojawić się wszędzie plakaty o treści „nie pluć w twarz”. 

Celem zakazu walka z gruźlicą

Zakaz plucia w miejscach publicznych przede wszystkim miał na celu przeciwdziałanie epidemii gruźlicy. Zawarte w plwocinach prątki Kocha przyczyniały się do rozprzestrzeniania zarazy. Dramatyczne warunki sanitarne w Łodzi: brak kanalizacji, wodociągów, wszechobecna bieda, niedożywienie, straszna ciasnota w mieszkaniach powodowały rozwój chorób zakaźnych. Szczególnie śmiertelne żniwo zbierała wśród łodzian gruźlica. „Gruźlica ani na chwilę nie traci na swym natężeniu, nie zatrzymuje się w swym pochodzie i z nieubłaganym uporem rokrocznie zamyka swe rachunki stałą cyfrą ofiar, wzrastającą niemal równolegle ze wzrostem zaludnienia” – donosiło w 1901 roku „Czasopismo Lekarskie”.  W 1918 roku 30 proc. wszystkich zgonów w Łodzi było spowodowanych gruźlicą. Już  w czerwcu 1919 roku naczelnik Policji Państwowej wydał zakaz plucia w miejscach publicznych: „Na ulicach i podwórzach wolno pluć tylko do ścieków (rynsztoków), a wewnątrz budynków tylko do spluwaczek. Mnóstwo osób, chodząc boso, przynosi z ulic zarazki na stopach do mieszkań, w których z powodu niedostatecznego odżywiania wyczerpane organizmy szybko ulegają zarażeniu”.

W mieście instalowano więc spluwaczki: uliczne, ogrodowe, korytarzowe, były też pokojowe czy nawet kieszonkowe.  

Konferencja w sprawie spluwaczek

24 listopada 1927 roku w Wydziale Zdrowotności Publicznej magistratu odbyła się konferencja w sprawie ustalenia typu spluwaczek ustawianych w klatkach schodowych. Za niedopuszczalne z punktu widzenia epidemiologicznego uznano spluwaczki typu piaskowego, które były używane przeważnie na przedmieściach Łodzi, gdzie masowo szerzyła się gruźlica. Zalecono stosowanie spluwaczek z wodą i dodatkiem środka odkażającego. Spluwaczki musiały być koniecznie kamionkowe, z szerokim otworem, napisem „spluwaczka” i adresem domu. Właściciele nieruchomości skarżyli się, że mieszkańcy zamiast do spluwaczek plują obok nich, zanieczyszczając podłogę i narażając ich na mandaty ze strony policji. Liczne były też przypadki kradzieży spluwaczek. 

W powojennej Polsce gruźlica również stanowiła poważny problem. W Załączniku do uchwały Prezydium Rady Narodowej Miasta Łodzi z dnia 29 czerwca 1954 roku czytamy: „Spluwaczki powinny być codziennie opróżniane i po umyciu napełnione roztworem wapna chlorowanego do 1/4 pojemności. Niedozwolone jest wypełnianie spluwaczek piaskiem, trocinami lub innymi ciałami stałymi”. Współcześnie plucie w miejscach publicznych nie stanowi już tak dużego problemu. Trudno jednak zaakceptować zwyczaj wypluwania gum do żucia na ulice.

ZOBACZ TAKŻE