Zwycięski remis. ŁKS Łódź po szaleńczej pogoni remisuje z Piastem Gliwice

Łódzki Klub Sportowy po nieprawdopodobnie emocjonującym meczu remisuje z Piastem Gliwice 3:3. Łodzianie w pierwszej połowie przegrywali już trzema golami, ale się nie poddali. Nie tylko odrobili straty, ale byli o krok o zwycięstwa. Tym samym przerwali fatalną serię przegranych meczów i pokazali, że nie zamierzają się poddawać w walce o utrzymanie w Ekstraklasie.

ŁKS Łódź
ŁKS Łódź po szaleńczej pogoni remisuje z Piastem Gliwice

Analizując skład ŁKS-u przed meczem, można było przypuszczać, że łodzianie będą chcieli zagrać nieco bardziej ofensywnie. Na boisko wyszli dwaj nominalni napastnicy. Dlatego dziwiło, że od początku meczu gospodarze pozwolili kontrolować grę przeciwnikowi. Przez pierwsze minuty gra toczyła się raczej na ich połowie. Rycerze Wiosny skupiali się na obronie i czekali na swoje okazje. I to był błąd. Już w 10. min. Piast objął prowadzenie. Wystarczyło jedno podanie w pole karne do Kądziora. Ten przymierzył i kopnął piłkę prosto w bramkę. Futbolówka jeszcze zrykoszetowała o obrońcę, a Bobek skiksował.

Jeśli ktoś myślał, że stracony gol zmieni obraz gry, ten się mylił. Gliwiczanie potrzebowali zaledwie 9 minut na podwyższenie prowadzenia. Sędzia odgwizdał rzut wolny na lewym skrzydle. Kądzior precyzyjnie dośrodkował, a piłkę głową skierował do siatki Mosiór. Sytuacja była beznadziejna. Na domiar złego w 38. min. Piast rozegrał obronę łodzian koncertowo. Pyrka podał ze środka na prawe skrzydło do Felixa, ten podbiegł bliżej bramki i zagrał równolegle, wprost pod nogi nadbiegającego Ameyawa. O spalonym nie mogło być mowy.

Jeszcze pod koniec pierwszej połowy ŁKS otrzymał prezent od Piasta. W polu karnym Katranis z niezrozumiałych powodów sfaulował Louveau, który był bez piłki. Leżąc na murawie, podciął nogi łodzianina. Sędzia sprawdził jeszcze, czy wcześniej gliwiczanin nie został sfaulowany, ale nie. Arbiter wskazał na 11. metr, a Katranis obejrzał czerwoną kartkę. Rzut karny wyegzekwował Ramirez.

To dodało wiary Rycerzom Wiosny. Drugą połowę zaczęli fantastycznie. Indywidualną akcją popisał się Tejan, który chwilę wcześniej pojawił się na murawie. Sam wyszarpał sobie piłkę w środku pola, pobiegł z nią prawym skrzydłem, okiwał obrońcę Piasta i perfekcyjnie strzelił w okienko dalszego słupka. ŁKS nawiązał kontakt. Trybuny oszalały, a łodzianie byli w gazie. Konsekwentnie nacierali na bramkę i wyrównali! W 67 min. po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka trafiła do obrońców Piasta, którzy kopnęli ją wprost pod nogi Janczukowicza. Ten długo się nie zastanawiał i strzelił gola! Kibice, którzy po pierwszej połowie wyszli ze stadionu, mieli czego żałować. W końcówce łodzianie kontrolowali grę, co chwilę atakując. Do wygranej zabrakło odrobiny szczęścia. Jednak remis po takim meczu smakuje, jak zwycięstwo. Ważny punkt zostaje w Łodzi.

ZOBACZ TAKŻE