Pierwsze rysunki Zygmunt Similak tworzył już w dzieciństwie. Szczególnie upodobał sobie rysowanie zwierząt, a zwłaszcza koni. Drukować zaczął dopiero po 1989 r.
— Zaczęło się od jakichś dowcipów, krótkich komiksów, wysyłałem je do różnych gazet, zdarzało się, że były publikowane — wspomina ilustrator.
Po latach trafił na Roberta Zarębę, pisarza, rysownika i scenarzystę komiksowego. Z tej znajomości nawiązała się wieloletnia, trwająca do dziś współpraca. Dzięki niej powstały takie komiksy, jak „Bitwa pod Grunwaldem i inne opowiadania”, „Woje Mieszka”, czy „Tim i Tom na Dzikim Zachodzie”. Miłośnikom komiksu i charakterystycznej kreski Zygmunta Similaka mogą też być znane takie albumy, jak „Smert’ Lachom”, „Triumwirat”, czy „Zakon”.
— Zawsze byłem zafascynowany historią, bardzo dużo na ten temat czytałem. Dlatego też lubiłem tworzyć komiksy, które odnoszą się do prawdziwych wydarzeń. Ale w pewnym momencie wkurzyłem się, że wielu z tych piszących o historii i tak nie pisze do końca prawdy i przeszedłem na fantastykę — przyznaje Zygmunt Similak.
Nieoczywista tematyka
Tematy poruszane w komiksach ilustrowanych kreską Zygmunta Similaka są tematami trudnymi. „Smert’ Lachom” to pierwszy komiks opowiadający o ludobójstwie na Wołyniu. Wspomniany już Robert Zaręba – scenarzysta, współautor komiksu – czerpał z dokumentów, relacji świadków i listów, by jak najwierniej odtworzyć tę historię.
— Chcieliśmy uczcić poległych, pomordowanych w tych tragicznych wydarzeniach. Początkowo mieliśmy pomysł na niewielki komiks, z czasem album rozrósł się do prawie 130 stron! – wspomina ilustrator.
Zygmunt Similak nie tylko rysuje, ale także tworzy scenariusze. Między innymi scenariusz autobiograficznych komiksów sięgających do czasów wczesnej młodości artysty.
Twórca urodził się w 1936 r. Czasy jego dzieciństwa przypadły na okres II wojny światowej i trudne lata powojenne. Na podstawie wspomnień własnych i zasłyszanych historii powstały autobiograficzne komiksy „Historie okupacyjne” i „W cieniu gwiazdy”.
— W pewnym momencie mojego życia, po śmierci żony, przeżywałem kryzys, nie mogłem w nocy spać. Wiele rozmyślałem o swoim życiu, dzieciństwie, czasach okupacji. Kiedy zwierzyłem się z tych rozmyślań koledze, ten powiedział: „Zrób z tego komiks” — opowiada Zygmunt Similak.
Autobiograficzny komiks
I tak najpierw powstały „Historie okupacyjne”. Ich fabuła prowadzi czytelnika przez okres okupacji aż do 1945 r. Mały Zygmunt wspomina, jak Niemcy wysłali jego matkę do obozu Radogoszcz za to, że kupiła gęś, by wyżywić rodzinę.
— Matka nie poszła do obozu, uciekła, ukrywała się gdzieś na wsi, no ale my, ja z bratem, tułaliśmy się od jednej do drugiej ciotki. Przez pewien czas przebywałem u ciotki w Tuszynie, ona uczyła mnie czytać – wspomina rysownik.
To właśnie w tych trudnych czasach Zygmunt Similak zetknął się z komiksem.
— Uczyłem się czytać na komiksie „Przygody Wicka i Wacka” i wtedy też zapałałem miłością do rysunku. Zresztą zawsze lubiłem rysować — przyznaje Zygmunt Similak.
Od dwóch lat artysta pracuje nad kolejnym komiksem. Będzie to album pod tytułem „Korona” o rozbiciu dzielnicowym. Zygmunt Similak zdradza, że nowy komiks ukaże się na początku 2022 r.