Opolanki nawet przez chwilę nie zagrażały Łódzkim Wiewiórom, dlatego trener ŁKS dał pograć siatkarkom, które zazwyczaj oglądamy w „kwadracie”.
ŁKS przystąpił do spotkania w podstawowym składzie, choć jeszcze w sobotę były co do tego wątpliwości. Problemy rodzinne Valenitny Diouf sprawiły, że pod znakiem zapytania stanął jej występ w kolejnym ligowym spotkaniu. Jednak na szczęście dla ŁKS włoska atakująca pojawiła się na parkiecie i mogła wspomóc zespół w walce o kolejne punkty.
Pierwsza set zaczął się od zaskakująco wyrównanej gry. Z początku ŁKS zyskał co prawda kilkupunktową przewagę, ale popełnił kilka błędów i opolanki zdołały nadrobić stratę. Łodzianki miały problemy z koncentracją, zdarzało im się na przykład psuć zagrywkę, a przyjezdne całkiem nieźle radziły sobie w bloku. W pewnym momencie zespół UNI nawet wyrównał. I to chyba otrzeźwiło łodzianki, bo od remisu 16:16 zaczęły zyskiwać przewagę i ostatecznie wygrały partię do 19.