W niemieckich planach obrony Łódź nie miała istotnego znaczenia, chociaż stacjonujące tutaj oddziały Wehrmachtu mogły stawiać opór i doprowadzić do zniszczeń. 10 stycznia 1945 r. nad miastem pojawiły się rosyjskie bombowce, ale chodziło raczej o efekt psychologiczny i wywołanie paniki wśród Niemców. Oświetlona flarami Łódź sprawiała wrażenie płonącego miasta. 19 stycznia 1945 r. żołnierze 1. frontu białoruskiego wkroczyli do Łodzi. Przy udziale mieszkańców udało się dość szybko stłumić opór Niemców. Uniemożliwiono również zdetonowanie ładunków, rozmieszczonych w kilku fabrykach.
Tragedia Radogoszcza
Więzienie policyjne na Radogoszczu, zorganizowane przez Niemców w dawnej fabryce Samuela Abbego, uchodziło za najcięższe w Łodzi. Według szacunków przeszło przez nie od 40 do 50 tys. osób, z czego niemal połowa zginęła. Nocą z 17 na 18 stycznia 1945 r. komendant Walter Pelzhausen razem z wachmanami i żołnierzami zaczęli mordować więźniów. Najpierw zakłuli bagnetami chorych i funkcyjnych, później na apelu zaczęli strzelać do stojących na placu, by w końcu podpalić budynek. Z ponad 1500 uwięzionych ocalało tylko ok. 30 osób. 19 stycznia 1945 r. przed spalonym budynkiem leżały stosy zwęglonych ciał. Przez kilka tygodni trwały tam wędrówki łodzian i okolicznych mieszkańców, a rodziny odnajdywały swoich bliskich. Ciała pomordowanych pochowano uroczyście 28 lutego 1945 r. na pobliskim cmentarzu przy ul. Zgierskiej. Kat Radogoszcza, Walter Pelzhausen, uznany po wojnie za zbrodniarza wojennego, został schwytany we Frankfurcie. Wydany polskim władzom trafił do Łodzi, gdzie Sąd Okręgowy w 1947 r. wydał wyrok śmierci. Powieszono go 1 marca 1948 r. w więzieniu przy ul. Sterlinga.