Światło z elektrycznego źródła na łódzkich ulicach rozbłysło w 1887 r. Nie była to jednak sprawka miasta, ale zupełnie prywatna inicjatywa. Uliczną latarnię przed Hotelem Grand odpalił fabrykant Ludwik Meyer, który był zresztą jego właścicielem. Co ciekawe, sprawdzało się w tym przypadku powiedzenie „najciemniej pod latarnią”, bo pod tą konkretną rzeczywiście było zupełnie ciemno – jej konstrukcja sprawiała, że rzucała światło na boki. Miała też jeszcze jedną funkcję, mianowicie reklamowała oświetlenie w samym hotelu. A skąd wzięła się tam elektryczność? Z prądnicy zainstalowanej w podziemiach. Wcześniej hotele oświetlały pomieszczenia świecami.
Najpierw był prąd, potem elektrownia. Początki łódzkiej elektryczności
Takie mamy czasy, że dużo dyskutuje się o czymś, co jeszcze niedawno wydawało się oczywistością, czyli o prądzie. Tymczasem historia łódzkich elektrowni sięga nie tak daleko, bo początku XX wieku. Ale prąd pojawił się w Łodzi wcześniej.