Trener czerwono-biało-czerwonych, w porównaniu do meczu z Legią Warszawa, dokonał czterech korekt w składzie. Za kartki pauzował Jordi Sanchez, a urazu nabawił się Mato Milos. Pierwszego zastąpił Łukasz Zjawiński, a za Chorwata na skrzydle pojawił się Ernest Terpiłowski. Ponadto w środku pola zagrał Dominik Kun, a na skrzydle Kristoffer Normann Hansen.
Od początku mecz toczył się w dobrym tempie. Zawodnicy obu ekip szybko przenosili piłkę pod pole karne rywali. Jako pierwsi okazję do otwarcia wyniku mieli gospodarze. Przed polem karnym faulowany był Kun. Tradycyjnie do piłki podszedł Bartłomiej Pawłowski, jednak jego strzał najpierw został lekko podbity przez zawodników w murze, a finalnie wylądował na poprzeczce. W 10. minucie szczęścia z dystansu próbował Mateusz Żyro, jednak jego próba była niecelna. Chwilę później stadion przy al. Piłsudskiego 138 zamarł. A sprawcą tego faktu był Adam Zrelak. Słowacki napastnik zdobył gola. Wydawało się, że był na spalonym, jednak po analizie VAR sędzie uznał bramkę. Wyraźnie podłamało to Widzew, który miał duże problemy ze skonstruowaniem składnej akcji. Mocno rozczarowującą postawę zespół z Łodzi zaprezentował w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. RTS przyzwyczaił do tego, że w końcówkach zawsze daje z siebie 110% i potrafi ustrzelić coś “do szatni”. Tym razem była to drużyna zupełnie pogubiona.