Marianna Barankiewicz w czasach młodości uczyła się wieczorowo. W 1976 r. zaczęła sobie dorabiać. Poszła wtedy do pracy do zakładu, który mieścił się przy ul. Piotrkowskiej 9. – Uczyłam się tam szycia kołder, poduszek i pościeli. To była powojenna firma, która stawiała przede wszystkim na jakość – mówi Marianna.
Po zakończeniu nauki kobieta postanowiła jednak skupić się na innym fachu. Zaczęła pracę w księgowości Wojskowej Centrali Handlowej, ale w pewnym momencie musiała się przebranżowić. – Zaczęły się zwolnienia, a Centrala w końcu przestała istnieć. W 1989 r. przyszłam tutaj, żeby robić to, co umiem, czyli kołdry. Nie przypuszczałam, że kiedyś wrócę do tej pracy – dodaje.