Początek meczu jeszcze nie zapowiadał przegranej. Widać było, że oba zespoły są bardzo zdeterminowane. W końcu stawka była wysoka. Zaczęło się przeciąganie liny i zaciętej walki o każdy punkt. Po łódzkiej stronie znakomicie grała Lisiak, a atakiem zajęła się Bjelica, której niestraszny był nawet bielski blok. Ogrom doświadczenia i spokoju wniosła na parkiet Blagojević. To właśnie dzięki tym zawodniczkom pierwszy set padł łupem gospodyń. Im dalej w mecz tym przyjezdne popełniały coraz więcej błędów. Niestety łodzianki nie potrafiły tego wykorzystać. Wybroniły nawet piłkę setową w końcówce drugiej partii, ale nie umiały postawić kropki nad i.
I być może to właśnie przegrana w drugim secie, mimo dużej szansy na podwyższenie prowadzenia, podcięła Budowlanym skrzydła. Skuteczna zagrywka przyjezdnych przyparła gospodynie do muru. Kibice mogli przecierać oczy ze zdumienia. Przewaga Bielszczanek w trzecim secie wynosiła nawet 11 punktów. Tego nie można już było uratować.
Zryw oglądaliśmy jeszcze w czwartej partii, ale zmęczenie po łódzkiej stronie wyraźnie dawało już się we znaki. Niebiesko-biało-czerwone myliły się coraz częściej i oddały inicjatywę. Dość powiedzieć, że punkt na wagę brązowego medalu dla BKS, oddała za darmo Blagojević, atakując w aut.
Grot Budowlani Łódź – BKS Bielsko-Biała 1:3 (25:23, 24:26, 12:25, 22:25)