Widzew Łódź przegrywa z Piastem Gliwice. Pięć bramek, zero punktów

Fatalna passa Widzewa Łódź wciąż trwa. Tym razem RTS przegrał na własnym boisku z Piastem Gliwice. Mimo szalonej końcówki i dwóch bramek grę łodzian należy ocenić bardzo negatywnie.

Widzew Łódź przegrał u siebie z Piastem Gliwice
Widzew Łódź przegrał u siebie z Piastem Gliwice, fot. Paweł Łacheta
4 фото
Widzew Łódź przegrał u siebie z Piastem Gliwice
Widzew Łódź przegrał u siebie z Piastem Gliwice
Widzew Łódź przegrał u siebie z Piastem Gliwice
ДИВІТЬСЯ
ФОТО (4)

Sztab Widzewa przyzwyczaił do tego, że do każdego meczu przygotowuje się w ciszy i rzadko mówi o urazach zawodników i potencjalnych zmianach w składzie. Dlatego kibice na godzinę przed meczem mieli sporą niespodziankę. Między słupki po ponad roku nieobecności wrócił Jakub Wrąbel. Już w drugiej minucie meczu musiał się wykazać, bo w groźnej sytuacji znalazł się były piłkarz Widzewa, Michael Ameyaw. RTS odpowiedział strzałem głową Łukasza Zjawińskiego.

Przez długie minuty mecz miał temperaturę wiosennego pikniku w parku. Obie drużyny atakowały niespiesznie. Pewniej jednak wyglądał Piast, który lepiej grał w pressingu i wyżej atakował. Dało to efekt w 22. minucie. Andrejs Ciganiks fatalnie stracił piłkę, którą przejął Grzegorz Tomasiewicz. Rozegrał ładną dwójkową akcję z Michałem Chrapkiem i strzałem sprzed pola karnego pokonał Wrąbla.

Stare powiedzenie mówi, że najlepiej uczyć się na błędach. Piłkarze Janusza Niedźwiedzia chyba go jednak nie znają. W 36. minucie kolejny raz zagrali bardzo pasywnie w obronie, co skrzętnie wykorzystał Patryk Dziczek. Po serii błędów obrońców pomocnik Piasta uderzył sprzed pola karnego, a tor lotu piłki w ostatnim momencie zmienił Kamil Wilczek i zmylił interweniującego bramkarza. Gospodarze i tym razem nie potrafili dobrze zareagować, po pierwszej połowie przegrywali 0:2. 

Dramatyczna końcówka

Przerwa niczego nie zmieniła w poczynaniach gospodarzy. Nadal brakowało intensywności w defensywie i pomysłu na rozegranie w ataku. Piast, mając bezpieczną przewagę, kontrolował to, co działo się na boisku i skutecznie rozbijał nieliczne akcje widzewiaków. Metodyczność i spokój przyjezdnych dawały wymierne efekty. Po drugiej stronie było jedenaście kłębków nerwów. W 73. minucie padła kuriozalna bramka na 0:3. Po rzucie rożnym dla Widzewa obrońcy wybili piłkę na połowę boiska, tam na rzecz Arkadiusza Pyrki stracił ją Dominik Kun. Młodzieżowiec Piasta przebiegł samotnie pół boiska, minął Wrąbla i wbił piłkę do pustej bramki.

Gliwiczanie po tym golu ewidentnie się rozluźnili. Pozwoliło to na zdobycie kontaktowej bramki przez Widzew. Sprzed pola karnego uderzył Juliusz Letniowski, Frantiszek Plach interweniował dość nieporadnie i piłka wpadła do siatki. Łodzianie ewidentnie dostali wiatru w żagle. w 83. minucie było już 2:3. Indywidualną akcję prawą stroną przeprowadził Bartłomiej Pawłowski i mocnym strzałem pokonał Placha. Niestety na skuteczną pogoń nie wystarczyło czasu i Widzew schodził z boiska bez punktów.

Widzew Łódź - Piast Gliwice 2:3

22’ Tomasiewicz

36’ Wilczek

72’ Pyrka

76’ Letniowski

83’ Pawłowski

Widzew: Wrąbel – Stępiński, Szota (80’ Czorbadżijski), Kreuzriegler – Milos, Hanousek, Kun (76’ Zieliński), Ciganiks (46’ Shehu) – Terpiłowski (66’ Letniowski), Pawłowski – Zjawiński (75’ Hansen)

ДИВІТЬСЯ ТАКОЖ