Miesiąc miodowy chorwackiego zaciągu trenerskiego trwał przez dwa mecze. Zwycięstwa z Piastem Gliwice i Lechią Gdańsk rozpaliły serca i umysły kibiców. Później przyszły dwa wiadra zimnej wody w starciach z Koroną Kielce i Motorem Lublin. Pojawiło się wiele znaków zapytania, a jeden z nich dotyczy utrzymania się zespołu w lidze. Spadek jest mało prawdopodobny, ale pojawiła się ostrzegawcza lampka, która bije po oczach niczym alarm pracy silnika. Wyłączyć ją można w prosty sposób – wygrywając z Górnikiem Zabrze. Łodzianie na wyjazdach nie radzą sobie najlepiej, jednak pokazali już, że potrafią wziąć się w garść w trudnych warunkach. Po jednomeczowej nieobecności do składu wróci Julian Shehu, który jest zdecydowanym liderem drużyny.
Mało sił
Górnik Zabrze chyba jeszcze bardziej niż Widzew Łódźprzeżywa fazę przejściową. Lukas Podolski wraz z inwestorami negocjują przejęcie klubu z rąk miasta. Dodatkowo niedawno został zwolniony trener Jan Urban, a jego miejsce zajął Piotr Gierczak, który wcześniej był asystentem. Dodatkowo zabrzanie mają tej wiosny jeden podstawowy problem – wydolność. Pierwsze połowy w ich wykonaniu są ciekawe, intensywne i pełne bramek, ale w drugich 45 minutach często brakuje im tlenu. Czy Widzew będzie potrafił wykorzystać ten mankament? Przekonamy się w niedzielę (27 kwietnia). Początek meczu o godz. 14:45.
