W swoim debiucie trener Robakiewicz zdecydował się na mocne pomieszanie składu. I tak doszło do roszady na bramce czy na środku obrony, ale i wyżej nie zabrakło zmian. Modyfikacje przyniosły efekt, ŁKS Łódź szybko przejął kontrolę nad meczem i w swoim stylu próbował rozprowadzać kolejne akcje. W grze łodzian nie zmieniło się jednak jedno – wciąż nie potrafili skonkretyzować swoich działań i poważnie zagrozić bramce rywali.I nawet kiedy piłka wpadała już do bramki, wynik nie ulegał zmianie. Tak było w 37. minucie, kiedy Marko Mrvaljević główkował prosto do siatki. Sędzia dopatrzył się jednak spalonego napastnika.
Na nudę narzekać jednak nie można było. Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy, w jednej akcji sędzia pokazał czerwoną kartkę Kokiemu Hinokio i drugą żółtą Dawidowi Niepsujowi. Obie ekipy mecz kończyły w dziesiątke.
Wystarczył jeden strzał ŁKS Łódź
Drogę do bramki łodzianie znaleźli dopiero na początku drugiej połowy. Po solowej akcji Maksymiliana Sitka piłka wleciała w pole karne Stali Stalowa Wola, ale po wybiciu jej przez jednego z zawodników gospodarzy poleciała wprost pod nogi Michała Mokrzyckiego. Ten bez zastanowienia uderzył i pokonał Piekutowskiego. W ostatnich minutach meczu łodzianie musieli cofnąć się do defensywy i bronić się przed naporem ze strony gospodarzy. Do końcowego gwizdka więcej bramek już nie padło, a w ŁKS Łódź po przełamaniu złej serii kamień mógł spaść z serca.
ŁKS Łódź będzie mógł pójść za ciosem tuż po majówce. 4 maja łodzianie zagrają na własnym stadionie ze Stalą Rzeszów.
Stal Stalowa Wola – ŁKS Łódź 0:1 (0:0)
Bramka: Mokrzycki 49’
ŁKS Łódź: Bomba – Dankowski, Rudol, Gulen, Głowacki – Kupczak, Mokrzycki (80’ Wysokiński), Hinokio – Norlin (63’ Młynarczyk), Mrveljević (80’ Wzięch), Sitek (75’ Zając)