Początkowo funkcjonowała w Lublinie jako Czołówka Filmowa Wojska Polskiego, a dopiero później działała w Łodzi. W hali sportowej przy ul. Łąkowej już w grudniu 1945 r. rozpoczęły się zdjęcia do pierwszego po wojnie polskiego filmu fabularnego „Zakazane piosenki”, a pierwszym zrealizowanym obrazem był krótkometrażowy „Wieczór wigilijny”. W 1953 r. powstał pierwszy polski film barwny – „Przygoda na Mariensztacie”.
Pierwszy klaps - WWF
Na początku wytwórnia działała w ramach przedsiębiorstwa „Film Polski”, realizując filmy fabularne, oświatowe i dokumentalne. 29 grudnia 1949 r. minister kultury i sztuki zarządził podział produkcji na trzy jednostki: Wytwórnię Filmów Fabularnych w Łodzi, Wytwórnię Filmów Oświatowych w Łodzi oraz Wytwórnię Filmów Dokumentalnych w Warszawie. Od 1 stycznia 1950 r. WFF stała się państwowym przedsiębiorstwem, wyodrębnionym dla produkcji filmów fabularnych, animowanych oraz dubbingu. Wkrótce jej agendy, rozrzucone po całej Łodzi i poza nią, zaczęły się usamodzielniać, tworząc dalsze przedsiębiorstwa. W 1952 r. powstały Łódzkie Zakłady Wytwórcze Kopii Filmowych, w 1954 r. – WFF 2 we Wrocławiu, w 1955 r. – Studio Opracowań Filmów i w 1956 r. – Studio Filmów Lalkowych w Łodzi. Tak rodziła się po wojnie czołowa pozycja Łodzi w branży filmowej.
- Zobacz też: ŁCF zbiera przedmioty z PRL. Daj im drugie życie i zobacz swoje meble na wielkim ekranie!
Drugi klaps - Filmówka
Drugim impulsem było zapewne powołanie w Łodzi w 1948 r. Szkoły Filmowej, czyli sławnej „Filmówki”, która miała różne nazwy, a finalnie działa dziś jako Państwowa Wyższa Szkoła Filmowa, Telewizyjna i Teatralna im. Leona Schillera. Uczelnia znana na całym świecie stała się legendą, synonimem prestiżu, kreatywności i jakości kształcenia.
Przez mury szkoły filmowej przy ul. Targowej, która przez lata umacniała pozycję stolicy polskiego kina, przewinęli się wybitni aktorzy, reżyserzy, operatorzy, scenarzyści, specjaliści od animacji, kierownicy produkcji. Mitem obrosły światowe kariery, m.in. Andrzeja Wajdy, Krzysztofa Zanussiego, Krzysztofa Kieślowskiego czy Jerzego Skolimowskiego oraz znakomitych operatorów. To bardzo mocny akcent filmowy w skali międzynarodowej oraz jeden z głównych bastionów HollyŁódź – jak nazwał nasze miasto niezapomniany Jan Machulski.
Trzeci klaps - prosperity
Domeną wytwórni łódzkiej były filmy fabularne, których produkcja stopniowo rosła od dwóch/ trzech do pięciu/ sześciu rocznie na początku lat 50. Po 1956 r. łódzka wytwórnia podjęła wieloletni program rozwoju polskiej kinematografii – w 1961 r. produkcja osiągnęła 15 filmów. Kilka lat później powstały pierwsze obrazy i seriale telewizyjne. Począwszy od 1973 r., produkcja ustabilizowała się średnio na poziomie 13–16 filmów kinowych oraz 40–60 odcinków seriali telewizyjnych rocznie, choć bywały lata, kiedy w WFF kręcono ponad 20 pełnometrażowych obrazów. W latach 90. wytwórnia zaczęła przeżywać kryzys. W Polsce załamała się produkcja filmowa i zmieniły się zasady gry ekonomicznej, choć to nie uzasadnia do końca tego, co stało się w kolejnych latach.
Ostatni klaps, czyli klops!
W 1992 r. wytwórnia po raz pierwszy nie przyniosła zysku. Hale opustoszały, a firma musiała wynajmować pomieszczenia. Ratunkiem miało być utworzenie usługowego Łódzkiego Centrum Filmowego. Zadłużenie dawnej WFF nie zmniejszało się mimo programów naprawczych. W grudniu 1997 r. ogłoszono pierwszy przetarg na majątek firmy, a rok później Komitet Kinematografii wyraził zgodę na rozpoczęcie procesu likwidacji. W trakcie 7 kolejnych lat dokonano wyprzedaży majątku, „kapitał” filmowy również sprywatyzowano, ale pozostał w branży przejęty przez Opus Film i firmę Toya.
Trudno do dziś zrozumieć, jak mogło dojść do likwidacji sprawnej – choć wymagającej doinwestowania – profesjonalnej wytwórni z halami zdjęciowymi, zapleczem technicznym, zasobami tysięcy kostiumów i rekwizytów. A wszystko działo się w czasach rosnącego zapotrzebowania na produkcję filmów, seriali i programów telewizyjnych dla nowo powstających stacji.
W miejscu dawnej WFF przy ul. Łąkowej pozostały jednak filmowe ślady, a w pobliżu stanął hotel, na którego elewacji z daleka widać kadr z „Zakazanych piosenek”.
I tak historia HollyŁódź zatoczyła swoje fabularne koło…
