Optyk z charyzmą. Pan Andrzej ma 79 lat, od ponad 30 prowadzi zakład przy Roosevelta! [ZDJĘCIA]

Andrzej Wittczak ma 79 lat, ale pomimo swojego wieku nie wyobraża sobie życia bez pracy. Od ponad 30 lat prowadzi zakład optyczny w Łodzi i dobiera klientom oprawki. Pan Andrzej czerpie radość z kontaktu z ludźmi, których przyciąga do siebie wiedzą i dowcipem.

zakład optyczny
Pan Andrzej ma 79 lat, od ponad 30 prowadzi zakład przy Roosevelta
13 zdjęć
zakład optyczny
zakład optyczny
zakład optyczny
zakład optyczny
zakład optyczny
ZOBACZ
ZDJĘCIA (13)

Zakład Optyczny Nina powstał w 1989 r. Otworzył go i prowadzi do dziś Andrzej Wittczak. – Jestem absolwentem Wydziału Elektrycznego Politechniki Łódzkiej i przez prawie 30 lat pracowałem jako inżynier elektryk – opowiada. – Ale pewnego dnia firma, w której byłem zatrudniony, upadła. Musiałem się czymś zająć, a kolega namówił mnie na branżę optyczną. Nowa praca dała mi możliwość kontaktu z ludźmi. I tak od kilkudziesięciu lat prowadzę w Łodzi zakład optyczny. W latach 70. miałem aż trzy punkty na terenie naszego miasta – dodaje pan Andrzej. Obecnie jego zakład mieści się przy ul. Roosevelta 2.

Trudne początki

Jak przyznaje Andrzej Wittczak, początki działalności nie były łatwe. – Gdy zaczynałem, optyków w Łodzi było kilkunastu. Wtedy inaczej się pracowało. Po szkła trzeba było jeździć do Jeleniej Góry albo Katowic. Po lepsze oprawki – aż do Włoch. Tam wpuszczali nas do magazynu, gdzie szaleliśmy, zachwycając się włoskimi wzorami. U nas w Polsce były tylko trzy rodzaje oprawek i to wszystko – wspomina.

Praca od podstaw

– W Łodzi wciąż niewiele jest salonów optycznych, które zajmują się szlifowaniem, ale w moim zakładzie wszystko odbywa się od A do Z. Od badania optometrycznego, aż po wykonanie okularów na miejscu – mówi Andrzej Wittczak. – Bazuję na oprawkach pochodzących od krajowych producentów, którzy stają na wysokości zadania i sprowadzają nowe, ciekawe modele – chwali.

Rodzinna tradycja i nowoczesność

Zakład prowadzony przez Andrzeja Wittczaka opiera się na połączeniu tradycji rodzinnej z nowoczesną wiedzą i indywidualnym podejściem do każdego klienta. – Od wielu lat pracuję z dziećmi. Syn jest lekarzem i przyjmuje jako okulista, córka skończyła okulistykę i również mi pomaga. Ja robię po prostu dobre wrażenie, przyciągam klientów aparycją i odpowiednio spreparowaną gadką – żartuje pan Andrzej. – Ludzie mówią, że lubią do mnie przychodzić i przy okazji kupić okulary. To jest dla mnie bardzo miłe – dodaje ze śmiechem.

Indywidualne podejście

Praca i nawiązywanie kontaktów z ludźmi sprawiają panu Andrzejowi dużo satysfakcji. – Zawsze potrafię znaleźć wspólny język z klientami. Oprawki staram się dopasowywać nie tylko do urody, ale również charakteru. Często namawiam na coś bardziej odważnego, np. okulary kolorowe lub asymetryczne – tłumaczy Andrzej Wittczak. – Kiedyś miałem zwyczaj nadawania oprawkom nazw. Klientkom bardzo się to podobało. Tworzyłem sformułowania odzwierciedlające w pewien sposób charakter osoby, która je potem nosiła – opowiada.

Klub Ekscentryka-Asymetryka

Andrzej Wittczak przez lata tworzył modowe trendy w branży optycznej. – Do tej pory bardzo lubię oprawki asymetryczne – jedno oko inne, drugie inne. Kiedyś nawet założyłem Klub Ekscentryka-Asymetryka i wydawałem legitymacje. Znalazł się producent, który za darmo wyprodukował 100 egzemplarzy okularów, a w samej Łodzi rozprowadziłem ponad 60 takich oprawek! – opowiada łodzianin. – W tej chwili dość trudno zaspokoić wychowanych przeze mnie ekstrawaganckich klientów. Producenci nie są chętni do „wybryków”, bo to się gorzej sprzedaje. Wciąż jednak robię, co mogę i staram się wyłapywać z dostaw najciekawsze modele – wyjaśnia pan Andrzej.

ZOBACZ TAKŻE