Od początku oba kluby chciały narzucić swój rytm, gra była szybka i ofensywna. Lepiej z tego zadania wywiązała się Wisła, która częściej była pod polem karnym przeciwników. Najpierw czujność młodego Aleksandra Bobka sprawdził Luis Fernandez, którego dośrodkowanie trafiło w spojenie. Kilka minut później głową uderzał Angle Rodado i tylko świetna interwencja Bobka uchroniła ŁKS od utraty bramki. Rycerze Wiosny odpowiedzieli strzałem z rzutu wolnego Kamila Dankowskiego, jednak Mikołaj Biegański nie miał problemu ze złapaniem piłki.
- Zobacz też: To już 10 lat! TOP 10 najlepszych projektów Budżetu Obywatelskiego w historii [PRZEWODNIK]
W 30. minucie olbrzymią niefrasobliwością wykazała się cała defensywa biał-czerwono-białych. Najpierw nikt nie powstrzymał Fernandeza, który zatańczył z piłką w środkowej strefie boiska, później lukę na lewym skrzydle wykorzystał Mateusz Młyński, a na końcu Bartosz Jaroch wygrał pojedynek z Nacho i zdobył pierwszą bramkę w tym spotkaniu. Kilka minut później było już 2:0. Fatalne zachowanie Władysława Ochronczuka, który w polu karnym faulował Fernandeza. Sam poszkodowany postanowił wymierzyć karę i zrobił to perfekcyjnie, zdobywając gola z jedenastu metrów. Łodzian nie było stać na odpowiedź i pierwsza część gry skończyła się dwubramkowym prowadzeniem gospodarzy.
ŁKS wraca w wielkim stylu
Po wznowieniu Kazimierz Moskal dość szybko przeprowadził zmiany i to nieco ożywiło grę. W 56. minucie po krótkim rozegraniu rzutu rożnego piłkę w pole karne wrzucił Dawid Kort, a niepilnowany Nacho strzałem z woleja zdobył bramkę kontaktową. ŁKS był nieustępliwy i w 77. minucie padł gol wyrównujący. Przepięknym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Pirulo. Łodzianie szukali okazji do wyjścia na prowadzenie, jednak ta sztuka się nie udała i zespoły podzieliły się punktami.
Wisła Kraków - ŁKS Łódź 2:2
30’ Jaroch
38’ Fernandez (K)
56’ Monsalve
77’ Pirulo