To pokazuje, że Łódź jest prawdziwą stolicą polskiej siatkówki kobiecej. Na co poza emocjami mogą liczyć w tym roku łódzcy fani? O co będą grały łódzkie siatkarki? Przeanalizowaliśmy składy i możliwości obu klubów.
Trzecie złoto ŁKS?
Łódzkie Wiewióry w zeszłym sezonie zdobyły brązowy medal Tauron Ligi. To już piąte trofeum ŁKS z rzędu. Biało-Czerwono-Białe przez ostatnie 5 lat nie schodziły z podium i dorzuciły do swojej kolekcji sporo krążków – jeden srebrny, trzy brązowe i ten najważniejszy, czyli złoty. I choć władze klubu starają się studzić emocje, to spora część fanów jest przekonana, że w tym sezonie ŁKS stać na sięgnięcie po kolejne, trzecie już w historii, mistrzostwo. I nie ma się czemu dziwić. Na papierze skład drużyny wygląda imponująco. Głównymi zawodniczkami będą trzy reprezentantki kraju, a także wicemistrzyni świata. Chodzi o Klaudię Alagierską, Kamilę Witkowską, Zuzannę Górecką i Brazylijkę Robertę Ratzke. – Jak zawsze naszym celem nadrzędnym jest granie dobrej siatkówki. To jest naprawdę dobry zespół, który wiele potrafi i mam nadzieję, że to w tym sezonie nam wyjdzie – mówi prezes ŁKS, Hubert Hoffman.
Warto wspomnieć też o wzmocnieniach. Do drużyny z al. Unii dołączyła m.in. bardzo obiecująca środkowa, Aleksandra Gryka, która w poprzednim sezonie reprezentowała Legionovię. Z kolei na czele zespołu stanie wyjątkowo utalentowany trener – Alessandro Chiappini. W naszej ocenie wszystkie te argumenty pozwalają przypuszczać, że łodzianki bez wątpienia znajdą się w top 3 Tauron Ligi.
Czarny koń?
Nieco inaczej sytuacja wygląda w drugiej łódzkiej drużynie, czyli w Grocie Budowlanych Łódź. Niebiesko-Biało-Czerwone od 3 lat są poza podium, choć trzeba przyznać, że co roku są o nie o włos i walczą z najlepszymi drużynami jak równe z równymi. W zeszłym sezonie były o krok od sprawienia wszystkim niespodzianki i wywalczenia brązowego medalu. Ostatecznie skończyło się na czwartym miejscu, choć tak dobrego wyniku przed sezonem prawie nikt nie przewidywał. Z tego względu marzenia o kolejnym łódzkim finale ligi (podobnym do tego z 2019 r.) wcale nie są nierealne. Tym bardziej że Budowlani w przerwie między sezonami przeszli prawdziwe przemeblowanie. Sporo zawodniczek odeszło, ale pojawiły się także wzmocnienia. Mowa tu m.in. o tureckiej atakującej – Melis Durul. Ma ona zastąpić Kubankę Anę Cleger, która w zeszłym sezonie stanowiła o sile ataku łódzkiej drużyny. W zespole nie zabraknie też doświadczenia. Bez wątpienia wniesie je reprezentantka Polski Monika Fedusio, która zdecydowała się na przedłużenie kontraktu. Asem w rękawie może być natomiast nowa środkowa, która grała w reprezentacji Belgii – Dominika Sobolska-Tarasova. – Istotne jest, że praktycznie cały okres przygotowawczy przepracowaliśmy bez urazów i chorób. Myślę, że to zaprocentuje. [...] Nie mogę się już doczekać startu sezonu, a listopad jest bardzo napięty pod względem spotkań, więc kibice wielokrotnie będą mogli zobaczyć nas w akcji – mówi trener Budowlanych, Maciej Biernat.
Wygrane turnieje
Dobrym prognostykiem dla obu drużyn są wygrane turnieje w okresie przygotowawczym. ŁKS triumfował w Amica Cup, w którym pokonał m.in. niemiecki Rote Raben czy Volley Wrocław. Z kolei Budowlane wygrały II Memoriał Grzegorza Morawskiego, pokonując LOS Nowy Dwór Mazowiecki, Radomkę Radom i Pałac Bydgoszcz. O tym, czy dobra forma potwierdzi się w meczach o stawkę, przekonamy się już w ten weekend. ŁKS zainauguruje ligę w piątek (28 października) o godz. 19:00 wyjazdowym meczem z UNI Opole. Budowlane wyjdą na parkiet dopiero w poniedziałek (31 października) o godz. 20:30 – podejmą u siebie drużynę z Radomia.