Widzew Łódź odpada z Pucharu Polski po dramatycznym meczu z KKS Kalisz!

W środowy (31 sierpnia) wieczór kibice na stadionie KKS Kalisz obejrzeli poważnego kandydata do nagrody meczu sezonu nie tylko w Pucharze Polski, ale wszystkich rozgrywkach nad Wisłą. Niestety dla łodzian, zakończonego odpadnięciem Widzewa z rozgrywek.

fot. Martyna Kowalska
Widzew przegrał z KKS Kalisz

Gdyby ze spotkania KKS-u Kalisz z Widzewem Łódź w pierwszej rundzie Pucharu Polski zrobiono film, prawdopodobnie zostałby uznany za zbyt oderwany od rzeczywistości. Życie pisze jednak najlepsze scenariusze, a tego na Stadionie Miejskim przy ul. Łódzkiej nikt nie uzna za tandetny czy kiczowaty. Choć dla kibiców RTS piłka nożna w tym spotkaniu była tyleż piękna, co brutalna. 

Świetny początek KKS Kalisz

Fenomenalne widowisko dla Widzewa nie tylko zakończyło, ale też rozpoczęło się fatalnie. Dość powiedzieć, że w 22. minucie było już 3:0 dla gospodarzy, którzy mieli okazje także na czwartego gola. Strzelanie w Kaliszu rozpoczął 32-letni Néstor Gordillo, który wykończył akcję rozpoczętą od zbyt krótkiego wybicia piłki Mateusza Żyry. Na 2:0 podwyższył strzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Filip Kendzia, a już minutę później z dubletu cieszył się Gordillo. W 38. minucie blisko podwyższenia rezultatu był asystujący przy drugiej bramce Adrian Zawistowski. Widzewiacy nie byli sobą, za to mogli być w szoku. W głowach wielu fanów pojawiało się słowo „kompromitacja”. Nie wszyscy piłkarze Janusza Niedźwiedzia przyczyniali się jednak do pojawienia jej na horyzoncie. Jednym z tych, których ganić nie wypadało nawet w pierwszej połowie, był Jordi Sanchez. Hiszpański napastnik stanowił największe zagrożenie dla bramki strzeżonej przez byłego widzewiaka, Macieja Krakowiaka. Kilkukrotnie, nawet w pojedynkę, próbował odmienić losy meczu. Wreszcie to on przed przerwą dał łodzianom nadzieję na odwrócenie wyniku. Strzałem głową wykorzystał dośrodkowanie Karola Danielaka.

Zmiany w Widzewie

W przerwie trener Niedźwiedź dokonał dwóch zmian: słabo spisującego się Bożidara Czorbadżijskiego zastąpił Martin Kreuzriegler, zaś w środku pola zameldował się Juliusz Letniowski. Pomocnik Widzewa rozruszał zespół, który dążył do zdobycia drugiej bramki. Udało się to w 54. minucie, znów za sprawą Sancheza, który mierzonym strzałem po ziemi pokonał Krakowiaka. Łodzianie ciągle napierali, ale opór gospodarzy nie pozwalał im na wyrównującą bramkę. Aż do samej końcówki spotkania, w której faulowany w polu karnym przez bramkarza KKS-u był Sanchez. Sędzia, z pomocą systemu VAR, podjął decyzję o podyktowaniu „jedenastki”, którą pewnie na bramkę zamienił Marek Hanousek. Kibice zgromadzeni na Stadionie Miejskim nie spodziewali się, że to dopiero pierwszy z aż trzynastu rzutów karnych tego wieczoru.

Horror w dogrywce

Kolejne dwa zobaczyliśmy jeszcze w dogrywce. Najpierw w polu karnym faulował Juliusz Letniowski, a bramkę z jedenastu metrów zdobył Mateusz Gawlik. Widzew ruszył do odrabiania strat i ta sztuka udała mu się w 108. minucie, gdy po raz drugi do siatki trafił Hanousek. Kiedy wydawało się, że tym razem to łodzianie będą dyktować warunki w ostatniej części meczu - znów faulowali gospodarzy w „szesnastce”. Tym razem winowajcą okazał się Fabio Nunes. Ponownie do gry wszedł VAR, ponownie na prowadzenie KKS wyprowadził Gawlik. Widzew jednak wciąż grał do końca i dopiął swego w drugiej minucie doliczonego do dogrywki czasu gry. Gola głową w zamieszaniu podbramkowym zdobył Łukasz Zjawiński. 

W rzutach karnych lepszy KKS Kalisz

Walka do ostatniego gwizdka sędziego to coś, za co można z czystym sumieniem pochwalić Widzew. Ekstraklasowy zespół stracił jednak aż pięć bramek z grającymi na trzecim poziomie rozgrywkowym kaliszanami i doprowadził do tego, że o losach awansu do kolejnej rundy Pucharu Polski decydowała seria rzutów karnych. Choć w pierwszym z wykonywanych pomylił się piłkarz KKS i to czerwono-biało-czerwoni wyszli na prowadzenie za sprawą Hanouska i Letniowskiego, strzały w poprzeczkę Zjawińskiego i Żyry zadecydowały o odpadnięciu z rozgrywek. Henrich Ravas nie zdołał bowiem powstrzymać ani jednego z wykonujących rzuty karne piłkarza gospodarzy. Widzew w dramatycznych okolicznościach i dość szybko pożegnał się z kontynuacją marzeń o finale na Stadionie Narodowym. W niedzielę zespół Janusza Niedźwiedzia czeka starcie w Ekstraklasie z Lechem Poznań, na stadionie mistrza Polski.

 

Widzew: Ravas – Szota, Czorbadżijski (46’ Kreuzriegler), Żyro – Danielak (64’ Milos), Hanousek, Lipski (46’ Letniowski), Nunes – Hansen (64’ Kun), Sypek (76’ Zjawiński) – Sanchez

12’ Gordillo

21’ Kendzia

22’ Gordillo

41’ Sanchez

55’ Sanchez

90+2’ Hanousek

107’ Gawlik

108’ Hanousek

118’ Gawlik

120+2’ Zjawiński

ZOBACZ TAKŻE