Zwycięstwo stracone w końcówce. ŁKS Łódź zremisował z Rakowem Częstochowa

Od ogromnej sensacji piłkarzy ŁKS Łódź dzieliły sekundy. Po meczu pełnym walki Rycerze Wiosny zremisowali z Rakowem Częstochowa. Gol dla przyjezdnych padł w ostatniej minucie doliczonego czasu gry.

Piłkarze Rakowa i piłkarz ŁKS Łódź
ŁKS Łódź zremisował z Rakowem Częstochowa

Sprawić olbrzymią niespodziankę, pokonać mistrza Polski i przedłużyć passę zwycięstw do trzech – taki przedmeczowy plan kibiców ŁKS pozostawał raczej w sferze marzeń. W tym sezonie drużyny Rakowa i ŁKS różniło bardzo dużo, co dobitnie pokazało pierwsze pięć minut spotkania. Goście napierali, a gospodarze trwali w desperackiej obronie. Ale ŁKS to przetrwał, uspokoił rytm meczu, a nawet zaczął kontrolować grę. W 10. minucie Rycerze Wiosny mogli wyjść na prowadzenie, jednak mocny strzał Kamila Dankowskiego z ostrego kąta trafił tylko w słupek. Po tej akcji z kontrą ruszył Raków. Bartosz Nowak próbował przelobować Aleksandra Bobka, ale piłka spadła tylko na górną siatkę. W kolejnych minutach meczu niewiele się działo. Obie drużyny grały bardzo niedokładnie, z trudem komponując akcje składające się z więcej niż trzech podań. Pierwsza część gry zakończyła się bezbramkowym remisem.

Gol w końcówce zabiera marzenia

Po wznowieniu gry znów to przyjezdni byli groźniejsi – w ciągu 10 minut stworzyli dwie groźne akcje, po których mogły paść bramki. Za każdym razem dobrze interweniował Bobek. Na prawym skrzydle bardzo aktywny był John Yeboah, który szturmował defensywę ŁKS szybkimi rajdami. W 69. minucie jednak to Rycerze Wiosny wyszli na prowadzenie. Sędzia Bartosz Frankowski wskazał na jedenasty metr po dotknięciu piłki ręką przez Gustava Berggrena. Egzekutorem był Dani Ramirez, który pewnym strzałem otworzył wynik meczu. Raków chciał jak najszybciej odrobić starte i rzucił wszystkie siły w atak. Gospodarze postawili jednak mur we własnym polu karnym, desperacko wbijając piłkę. Taktyka się sprawdziła, bo napór zelżał, a ŁKS ruszał z kontrami. Po jednej z nich mogło być 2:0, jednak Ramirez trafił w słupek. Kiedy wydawało się, że sensacja stała się już faktem, w 97. minucie padła bramka dla Rakowa. W niesamowitym gąszczu nóg najlepiej odnalazł się Papanikolaou i zapewnił swojej drużynie remis. Chwilę później sędzia zakończył mecz.

ŁKS 1:1 Raków Częstochowa

69’ D. Ramirez

A Bobek – R. Durmisi, R. Mammadov, L. Gulen, K. Dankowski – B. Szeliga (65’ A. Młynarczyk), M. Mokrzycki, A. Louvrau, D. Ramirez (90+5’ O. Koprowski), H. Balić (86’ P. Głowacki) – P. Janczukowicz (65’ K. Tejan)

ZOBACZ TAKŻE