Ciężar gatunkowy tego starcia był niesamowicie wysoki. Derby Łodzi to jeden z najgorętszych meczów w Polsce. Kibice obu drużyn zawsze oczekują przekonującego zwycięstwa. Na szali swoje kilogramy dokłada również tabela Ekstraklasy. ŁKS jest na jej dnie, a Widzew balansuje na krawędzi strefy spadkowej.
Początkowe minuty nie należały do najpiękniejszych. Dużo brudnej gry, przepychanek i walki bark w bark. Wiele mówi o tym meczu to, że do 40. minuty najciekawszą sytuacją była zmiana. Kontuzjowanego Marka Hanouska zastąpił Dominik Kun. Poza tym ciężko szukać sytuacji, które można zapamiętać. Żadna z drużyn nie wyglądała, jakby walczyła o utrzymanie, a jak pogodzona z powrotem na zaplecze Ekstraklasy. Kombinacyjna gra kończyła się na maksymalnie czterech podaniach do najbliższego zawodnika. Pierwsza część gry rozczarowała chyba wszystkich oglądających ten mecz.
Lepszy początek Widzewa
Drugą połowę nieco lepiej zaczął Widzew. Pierwsze minuty to pierwszy ciekawy strzał tego meczu. Fran Alvarez uderzył sprzed pola karnego, trafił jednak w słupek. Hiszpan miał również udział przy drugiej ciekawej akcji. W 53. minucie pomocnik dośrodkował, a w polu karnym najlepiej odnalazł się inny piłkarz z półwyspu iberyjskiego – Jordi Sanchez. Wygrał walkę o pozycję z Rahilem Mammadovem i strzałem głową pokonał Aleksandra Bobka. W tej części gry w piłkę chciał grać tylko Alvarez. Trzecia ciekawa sytuacja i znów jego autorstwa. Mocny strzał z 20 metra minął jednak poprzeczkę.
Pierwszy groźny strzał gospodarzy został odnotowany w 81. minucie. ŁKS wyglądał na drużynę, która już się poddała. Podania wszerz boiska przy niekorzystnym wyniku pokazują, że w zespole nie ma nawet cienia pomysłu na to, jak wyjść z marazmu. Nie mogło się to skończyć inaczej, niż drugą bramką dla gości. Antoni Klimek z dziecinną łatwością minął Kamila Dankowskiego i dograł do Fabio Nunesa. Portugalczyk uderzył z pierwszej piłki, strzał jednak został zablokowany. Pomocnik miał jednak szansę na dobitkę, z której skorzystał, bo obrońcy ŁKS stali jak zaczarowani. Zrobił to na tyle dobrze, że pokonał Bobka. Po tym golu nie było żadnej reakcji, żadnej sportowej złości. Piotr Stokowiec wciąż pozostaje bez zwycięstwa jako trener Łódzkiego Klubu Sportowego.
ŁKS - Widzew 0:2
53’ Sanchez
90+2’ Nunes
ŁKS: A. Bobek – B. Szeliga, R. Mammadov, M. Flis, R. Durmisi – A. Louveau (60’ T. Ceijas), M. Mokrzycki (76’ E. Hoti) – H. Balić (88’ K. Dankowski), D. Ramirez (76’ S. Jurić), Pirulo (60’ J. Zając) – K Tejan
Widzew: R. Gikiewicz – P. Zieliński, M. Żyro, J. Ibiza, A. Ciganiks – F. Alvarez, M Hanousek (39’ D.Kun), B. Pawłowski (90+8’ N. Diliberto) – F. Nunes (90+8’ K. Cybulski), D. Tkacz (86’ A. Klimek)– J. Sanchez (86’ I. Rondić)