Gawędy łódzkie. Co biskup wyklął, mieszkańcy przywrócili, czyli jak broniono heretyków

W życiu małego, biskupiego miasteczka rola kościoła była znacząca. Zarówno władze miejskie, jak i opinia publiczna dyscyplinowały mieszkańców do przestrzegania przepisów religijnych oraz uczęszczania na nabożeństwa.

fot. Envato Elements
W życiu małego miasteczka rola Kościoła była znacząca.

/W 1533 r. zbulwersowała mieszkańców Łodzi wiadomość, iż dwaj obywatele miasteczka – Stanisław Mróz i Stanisław Świgoń zostali wyklęci przez biskupa włocławskiego za sprzyjanie nowinkom reformatorskim. Sprawa była bardzo poważna, grożąca wydaleniem oskarżonych z miasta. W obronie rzekomych heretyków stanęli niemal wszyscy mieszkańcy miasteczka wraz z całą radą miejską z burmistrzem na czele i ławą z wójtem.

W wiekach XVII–XVIII uroczystości religijne przybierały charakter misterium. Taka atmosfera sprzyjała sporządzaniu w testamencie legatów na rzecz kościoła czy też składaniu odpowiednich darów – np. w początkach XVII w. mieszczanin Paweł Kubowicz zakupił dla kościoła łódzkiego m.in. monstrancję, dwa krzyże, pozłacany kielich, srebrną ampułkę i tacę, ufundował dwa obrazy, ornaty i kapę, dokonując jednocześnie znacznego zapisu pieniężnego. Parafia łódzka nie należała do zamożnych, jednak miejscowi mieszczanie zadbali, aby w XVIII w. wystawić nowy kościół. O tej pierwszej świątyni niewiele wiadomo, prócz tego, że była drewniana, ale z pewnością stanowiła jedyną większą budowlę w naszym malutkim miasteczku zabudowanym chałupami.

ДИВІТЬСЯ ТАКОЖ