Relacje pomiędzy niemieckimi tkaczami a miejscową ludnością polską nie układały się dobrze. Dzięki rządowemu wsparciu przybysze niemieccy byli w znacznie lepszej sytuacji niż polscy mieszczanie i chłopi. Sprzyjająca kolonistom aura torowała drogę do szybkiego bogacenia się, a antagonizmy między kolonistami a Polakami narastały. Pogłębiło je dodatkowo powstanie listopadowe.
Narodowe niesnaski
Niespodziewana wiadomość o wybuchu akcji zbrojnej w Warszawie obiegła całą Łódź już w pierwszych dniach grudnia 1830 r. Oczekiwano wyjaśnienia sytuacji, nikt bowiem nie znał ani celów powstania, ani też jego programu. W początkach grudnia odbyło się w Łodzi zebranie zamożniejszych mieszkańców, w którym uczestniczyli burmistrz Karol Tangermann, pastor F. Metzner, przedsiębiorcy August Rundzieher oraz Tytus i Wilhelm Kopischowie. W wyniku narady odmówili oni płacenia podatków i przystąpili do szerzenia antypolskiej propagandy. Zdecydowali, że będą bojkotować powstanie, ale ze względu na niepewną sytuację zachowają do czasu pozory lojalności. 19 grudnia 1830 r. pastor Metzner wygłosił w kościele św. Trójcy na Nowym Rynku kazanie ostro potępiające akcję powstańczą. W pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia zebrali się chłopi i mieszczanie łódzcy uzbrojeni w kosy i ruszyli na Rynek Nowego Miasta, gdzie przerwano odbywające się nabożeństwo ewangelickie. Burmistrzowi Tangermannowi udało się jednak zapobiec rozlewowi krwi, ale niebawem został odwołany ze stanowiska.