Krawiectwem zajmowała się już jej mama. Agnieszka jako mała dziewczynka przypatrywała się jej pracy. Fascynowały ją wszystkie przedmioty potrzebne do szycia – szpilki, nożyczki, igły i nici.
W końcu sama sięgnęła po igłę z nitką i zaczęła szyć ubranka dla swoich zabawek. Z czasem zaczęła szyć także swoje stroje. – Poszłam do szkoły zawodowej, w ktorej uczyłam się krawiectwa, ale myślę, że tak naprawdę najwięcej dały mi lekcje z moją mamą, zawsze dużo ode mnie wymagała – wspomina Agnieszka Wingert.
Krawcowa z dojazdem do domu
Gdy założyła swój interes, musiała zdobyć klientów. Nazwę „Krawcowa na kółkach” wymyślił jej partner, który stwierdził, że dobrym pomysłem będzie, jeśli Agnieszka wyjdzie ze swoimi usługami do ludzi i osobiście do nich przyjdzie.
– Na samym początku jeździłam do domów klientów. Przyjmowałam od nich zamówienia, odbierałam ubrania do poprawek i odwoziłam naprawione rzeczy – opowiada łodzianka. – Niektórzy myśleli, że będę szyła na miejscu, w ich domach, ale niestety nie woziłam ze sobą maszyny – dodaje ze śmiechem.
Niezawodna
Agnieszka dobrze sobie radziła, więc z biegiem czasu klientów przybywało. Otworzyła stacjonarny punkt – pracownię krawiecką na pierwszym piętrze Centrum Handlowego „Piaski” przy al. Wyszyńskiego 7A. Pod tym adresem działa już od ok. 4 lat. Chciała, żeby to miejsce miało swój klimat, dlatego odpowiednio je zaaranżowała.
Elementami wyposażenia jej pracowni są m.in. drewniane kołowrotki, stare drabiny czy słoiki z guzikami.
Uszyje habit i dach food trucka
Klienci poznali się na niej już dawno. Najczęściej proszą ją o krawieckie przeróbki, czyli skracanie, zwężanie i poszerzanie poszczególnych ubrań oraz wszywanie do nich nowych ekspresów. Agnieszka stara się pomóc każdemu, kto potrzebuje pomocy. Zdarzają się także bardziej wyjątkowe zlecenia.
– Podejmuję się każdego wyzwania, nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych – podkreśla. – Zlecenia są bardzo zróżnicowane – szyję dachy na food trucki, stroje dla tancerzy i łyżwiarek, habity dla sióstr zakonnych, a także wymarzone sukienki na studniówki czy wesela.
Lepiej naprawić stare, niż kupić nowe
Zamiast kupowania nowych rzeczy, poleca klientom naprawianie tych starych.
– Kiedyś odzież była lepsza jakościowo, teraz jest produkowana masowo, z dużo gorszych materiałów, które łatwiej się prują i szybciej niszczą – zauważa. – Dzięki drobnym poprawkom naprawdę może nam służyć przez wiele następnych lat.