Dzik Tadzik, lisek Farciarz i inne maluchy w Ośrodku Rehabilitacji Dzikich Zwierząt [WIDEO]

Wiosna to czas, kiedy ośrodek zaczyna się zapełniać i pojawiają się w nim młode zwierzęta, które wypadły z gniazda lub zostały bez opieki swoich rodziców. Kiedy trafią na Wycieczkową, zespół często opiekuje się nimi przez 24 godziny na dobę. 

fot. Radosław Jóźwiak
Wiosną Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt zapełnia się maluchami

Zające

Najwcześniej wiosną do łódzkiego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt trafiają zające. Zwierzaki rozmnażają się w marcu, a gdy jest sprzyjająca pogoda, to nawet w lutym. Młode zostawiane są przez samice w wysokich trawach, a zajęcza mama odwiedza je zaledwie dwa razy na dobę. Wraca, żeby je nakarmić i wykonać podstawową higienę. Dlatego czasem przechodzący obok takiego zająca ludzie, przekonani są, że pozostał zupełnie bez opieki. Tego szaraka, który trafił do ORDZ, wywęszył pies.

– Zając ma się bardzo dobrze, je duże ilości tłustego mleka, włączyliśmy do jego karmienia stały pokarm w postaci granulatu, a od kilku dni je tzw. mlecz, czyli mniszek – opowiada Kamil Polański, szef ORDZ.

Szarak ma około 45 tygodni, za około miesiąc będzie mógł zostać przeniesiony do zewnętrznej woliery, by stamtąd trafić do swojego naturalnego środowiska. 

– Zające bardzo dobrze aklimatyzują się w swoim środowisku. Są samotnikami od początku swojego życia, więc powrót do natury w pojedynkę nie jest dla nich problemem – dodaje Polański.

Lisi Farciarz

Nieco inaczej jest z lisami. Lisi maluch, mający zaledwie ok. 2 tygodni, został znaleziony przez łodzian nieopodal rury, w której utopiło się rodzeństwo liska. 

– Lisich rodziców tam nie było, przeżył tylko ten jeden, dlatego nazwaliśmy go Farciarz. Miał dużo szczęścia, że nie wpadł w tę samą dziurę i trafił do nas – przyznaje szef ORDZ.

Ale Farciarz tęskni za rodziną. W ośrodku mieszka w swoim boksie sam, przyzwyczajony był do gromady braci i sióstr, dlatego teraz zanosi się lisim płaczem. 

– Dostał od nas nawet maskotkę, ale to by trzeba było Farciarza zapytać, czy trochę osłodziło mu to pobyt u nas – dodaje Kamil Polański.

Lisek ma specjalnie przygotowany pokarm dla szczeniąt, jak tylko będzie gotowy, także zostanie wypuszczony do zewnętrznej woliery, a potem do środowiska naturalnego. 

Małe rudzielce

Najmniejszymi zwierzakami, które mieszkają od niedawna w ośrodku, są dwie wiewiórki. Jedna trafiła na ul. Wycieczkową po starciu z kotem, więc była mocno osłabiona i wyziębiona. Wiewiórki mają ok. 5 tygodni. To, co najważniejsze w prowadzeniu takich maluchów, to kontrolowanie ich wagi i odpowiednie karmienie. 

– Trzeba je nauczyć pobierania stałego pokarmu, czyli przejścia z mleka na orzechy, ten etap jest bardzo ważny. Dostarczamy im też nasiona szyszek, jakieś drobne gałązki czy łupinki słonecznika, czyli wszystko to, co jedzą w naturalnych warunkach – mówi szef Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt.

Kolejnym ważnym elementem dla wiewiórek jest pobyt w zewnętrznej wolierze, w której rudzielce nabierają masy mięśniowej, uczą się wspinania i chodzenia po drzewach. 

Dzik Tadzik

Najstarszym ze zwierzęcych przedszkolaków jest dzik Tadzik. Trafił do ośrodka znaleziony na łódzkich Stokach jako zaledwie kilkugodzinny maluch. Miał jeszcze pępowinę! 

– Ten mały pasiak był mocno wychłodzony, przyjechaliśmy po niego z termoforem i zgarnęliśmy go pod kurtkę. Tak bardzo tego potrzebował, że potem nie chciał spod niej wyjść – wspomina Kamil Polański. 

Tadzik ważył wówczas 450 g. Dziś, po 2 miesiącach, choć wciąż jest małym warchlakiem, waży już 4 kg. Teraz Tadzik będzie przystosowywany do tego, żeby mógł zostać wypuszczony na wolność. 

– Akurat w przypadku tego gatunku lochy bardzo często opiekują się nie swoim potomstwem. Często obserwuje się takie dzicze przedszkola, w których bawi się nawet ok. 20 warchlaków – opowiada szef Ośrodka. 

Oby wszystkie zwierzęce maluchy rosły i rozwijały się dobrze w Ośrodku i jak najszybciej mogły trafić do swojego naturalnego środowiska. 

ZOBACZ TAKŻE