W ostatnim czasie więcej niż o sporcie w kontekście Widzewa mówi się o sędziowskich pomyłkach. W ćwierćfinale Pucharu Polski Damian Kos podjął krzywdzącą decyzję, która wpłynęła na końcowy wynik. Ostatnie ligowe starcie ze Śląskiem Wrocław również nie było wolne od błędów arbitrów. Jest jednak metoda, żeby nawet największe pomyłki sędziów nie wypaczyły końcowego wyniku – strzelić więcej bramek niż przeciwnik. Pomimo medialnego szumu sztab i zawodnicy powinni skupić się na grze. Ostatnie wydarzenia boiskowe mogą boleć, a najlepszym sposobem, żeby o nich zapomnieć, jest wygrana z Legią. Oczywiście nie będzie to sztuka łatwa, bo warszawiacy mimo swoich problemów wciąż są jedną z najlepszych drużyn w kraju.
Kryzys przy Łazienkowskiej
Licząc mecze Ligi Konferencji Europy, Legia nie może wygrać od pięciu spotkań. Dwie wstydliwe porażki z norweskim Molde i trzy ligowe remisy składają się na dość nieciekawy obraz. W Warszawie szczególnie bolesne były straty punktów z Puszczą Niepołomice (1:1) i Koroną Kielce (3:3). Z powodu słabej dyspozycji do zespołu rezerw odesłany został Kacper Tobiasz, który do niedawna był podstawowym bramkarzem. Obie drużyny mają sporo do udowodnienia, zatem zapowiada się bardzo ciekawe widowisko. Jego początek już w niedzielę (10 marca) o godz. 17:30.